Powoli krystalizują się składy zespołów F1 na sezon 2020. Przed Grand Prix Belgii decyzje w tej sprawie podjęły Mercedes, Renault i Racing Point. Ze środka stawki wolne miejsce jest w Haasie, ale kierownictwo amerykańskiego zespołu utrzymuje, że wybierze kogoś z dwójki Romain Grosjean - Nico Hulkenberg.
W tej sytuacji coraz większy znak zapytania widnieje przy nazwisku Roberta Kubicy. Polak w tym sezonie powrócił do stawki F1 po ponad ośmioletniej przerwie i nie notuje najlepszych wyników w Williamsie.
Czytaj także: Wybór nowego kierowcy Haasa może się opóźnić
- Myślę, że mam jasną wizję tego, co jest możliwe, co niemożliwe, a co chciałbym w roku 2020. Wcześniej czy później zapadną pewne decyzje i wtedy będziemy wiedzieli, co będę robić, a czego nie - powiedział Kubica podczas czwartkowego briefingu, cytowany przez "Motorsport Week".
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Dziennikarz "Motorsport Week" chciał uzyskać od Kubicy odpowiedź na pytanie, czy uważa, że zasłużył na miejsce w stawce F1 w roku 2020. - Nie wiem. Po pierwsze, tak jak powiedziałem, musimy poczekać na moją decyzję. Potem zobaczymy, jakie są możliwości - dodał kierowca Williamsa.
Przed Grand Prix Włoch polski kierowca otrzymał inną złą wiadomość. Na Monzy będzie musiał korzystać z silnika Mercedesa o starej specyfikacji. Przejechał on dystans sześciu wyścigów i dysponuje mniejszą mocą, co stawia go na przegranej pozycji w rywalizacji z innymi kierowcami (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Z końca stawki na piąte miejsce. Albon zachwycił w F1
- Będę musiał skorzystać z silnika w drugiej specyfikacji. Nie wiem dlaczego nie wymieniono mi jednostki, ale to też nie zależy wyłącznie od nas - podsumował Kubica.