Kwalifikacje F1 do Grand Prix Włoch miały kuriozalny przebieg. W końcówce większość kierowców nie zdążyła nawet rozpocząć mierzonych okrążeń, po tym jak wcześniej niemal cała stawka celowo zwalniała. Żaden z zawodników nie chciał bowiem ustawić się na czele grupy.
Incydentem zajęli się sędziowie, którzy uznali, że Nico Hulkenberg, Carlos Sainz i Lance Stroll są głównymi winowajcami i sprawcami zamieszania. Wspomniana trójka jako pierwsza zaczęła zwalniać i liczyła na to, że zostanie wyprzedzona przez rywali. Tak się jednak nie stało.
Czytaj także: Peroni z kontuzją kręgosłupa po fatalnym wypadku w F3
Stewardzi uznali, że Hulkenberg, Sainz i Stroll zbyt powolną jazdą zablokowali tor i uniemożliwi konkurentom wyprzedzenie ich.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Do podobnych zdarzeń doszło wcześniej w kwalifikacjach do wyścigu Formuły 3. W tym przypadku zdecydowano się na ukaranie aż dziesięciu kierowców, których karnie przesunięto na polach startowych. W przypadku Formuły 1 nie zdecydowano się na tak ostre sankcje.
Dodatkowo sędziowie zajęli się incydentem związanym z zachowaniem Hulkenberga. Niemiec, gdy zorientował się, że wyjechał jako pierwszy na tor, celowo zwolnił i przestrzelił pierwszy zakręt. 32-latek przez chwilę jechał poboczem i liczył, że któryś z rywali go wyprzedzi. Do tego jednak nie doszło. W tym przypadku nie nałożono kary na Hulkenberga, bo FIA nie była w stanie udowodnić, że ten zrobił to celowo.
"Kierowca oświadczył, że koncentrował swoją uwagę na rywalach i samochodach, które były za nim. Nie chciał skręcić za późno w pierwszy zakręt, więc przeciął go i pojechał poboczem" - wytłumaczono w komunikacie sędziów.
Czytaj także: Robert Kubica świetnym ambasadorem Polski
Nietypowe zachowanie kierowców w kwalifikacjach na Monzy było spowodowane tym, że na włoskim torze bardzo ważna jest prędkość maksymalna i jazda w tunelu aerodynamicznym za poprzedzającym samochodem. W tej sytuacji zawodnik znajdujący się na czele stawki był pozbawiony szans na dobry wynik.