F1: Robert Kubica w potrzasku. Trudna decyzja przed Polakiem

Haas i Racing Point. To zespoły, które otwarcie mówią o chęci zakontraktowania Roberta Kubicy w sezonie 2020. Amerykanie postawili Polakowi nawet ultimatum - ma czas na podjęcie decyzji do końca października. Kubica ma twardy orzech do zgryzienia.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Robert Kubica po ogłoszeniu decyzji o opuszczeniu Williamsa po sezonie 2019 poczuł ulgę i odzyskał radość. Uwagę na to zwraca wiele osób obecnych w padoku F1. Równocześnie Kubica nabawił się bólu głowy, bo zaczęły do niego pukać inne zespoły z propozycjami. Tyle że żadna z nich nie będzie i nie jest idealna.

Co zaskakujące, Haas i Racing Point dość otwarcie mówią o chęci zakontraktowania Kubicy. Gunther Steiner, szef amerykańskiej ekipy, udzielił kilku wywiadów na ten temat. Z kolei w przypadku drugiego zespołu plotki ws. Kubicy rozpuszcza sam Lawrence Stroll. To zachowanie co najmniej dziwne.

Czytaj także: Kwiat bierze pod uwagę celowe złamanie przepisów w F1

Stroll, który dorobił się fortuny na rynku modowym, powinien najlepiej wiedzieć, że pieniądze lubią ciszę. Jeśli w padoku F1 rozpuszcza tego typu plotki, to chce w ten sposób coś ugrać i najwidoczniej kontrakt Polaka z Racing Point wcale nie jest taki pewien. To samo tyczy się Steinera, który mówi "decyzja należy do Roberta, to on ją musi podjąć, nie ja".

ZOBACZ WIDEO: Pedersen lepszy od Lindbaecka. Trener twierdzi, że liczby nie kłamią

Twardy orzech do zgryzienia

Skąd takie gierki wokół Kubicy? Gdyby patrzeć racjonalnie, Racing Point wydaje się być ciekawszą opcją dla krakowianina. Stabilny finansowo zespół, który już bywał w czołówce F1. Jako Force India dwukrotnie zajmował czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Stajnia z Silverstone jest przeciwieństwem Williamsa. Nawet gdy za poprzedniego właściciela miewała problemy finansowe, to kreatywni inżynierowie potrafili stworzyć konkurencyjny samochód.

Kubica jest ceniony przez Strolla, bo ten widział, jak Polak pracował z Williamsem jako rezerwowy w roku 2018 i jaką ma wiedzę techniczną. Tyle że w tym zespole 34-latek nie przebiłby sufitu. Ze względu na kontrakt Sergio Pereza do końca roku 2022 i osobę Lance'a Strolla, szans na regularną jazdę w F1 nie ma. Jednym ruchem Kubica na zawsze wykreśli się z pól startowych F1.

Dlatego pod kątem roku 2021 ciekawa wydaje się być opcja związana z Haasem. Romain Grosjean i Kevin Magnussen mają kontrakty jedynie do końca przyszłego sezonu. Do tego ich dyspozycja w F1 bywa różna. Amerykanie dali kolejną szansę zawodzącemu Grosjeanowi, ale jeśli Francuz w roku 2020 ponownie nie będzie zapewniać satysfakcjonujących wyników, to przedłużenie z nim umowy będzie ogromnym błędem.

Kubica musi mieć tego świadomość. Kierowca, który poświęcił tyle energii na powrót do F1, nie odłoży na półkę marzeń o rywalizacji w Formule 1 z powodu kiepskiego sezonu w Williamsie. - Wiem, że za kierownicą konkurencyjnego samochodu byłbym w stanie osiągać dobre wyniki - powiedział przed Grand Prix Rosji (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Haas ma jednak pewne mankamenty. To zespół, który w tym roku wpadł w mały kryzys. Pytanie czy chwilowy? Amerykanie słabsze tempo tłumaczą problemami z oponami Pirelli, a te mają się zmienić w roku 2020. To dla nich nadzieja, ale pewności nie ma. Jeśli okaże się, że kłopoty były większe niż oczekiwano, to Kubica może powtórzyć doświadczenia z Williamsa. Warto bowiem pamiętać, że gdy Polak trafiał do ekipy z Grove na początku roku 2018 to była ona piątą siłą w F1. Nic nie zapowiadało, że ubiegły sezon będzie dla niej tak katastrofalny.

Powtórka sprzed roku

Haas i Racing Point otwarcie mówią o zakontraktowaniu Kubicy, ale nie należy wykluczyć, że gdzieś za kulisami do Polaka zapukali też inni. Rok temu krakowianin też musiał bowiem podjąć niełatwą decyzję. Dobrze zorientowani w padoku F1 wiedzą, że Ferrari kusiło Kubicę wizją współpracy w symulatorze F1, jazdą w kilku treningach w barwach innych ekip (Haas, Alfa Romeo) oraz występami w wyścigach długodystansowych/GT.

Kubica wtedy postawił na regularną jazdę w F1 i trudno mu się dziwić. Po poświęceniu sił na powrót do stawki, musiał spróbować. Miał więcej do wygrania niż stracenia. Skoro wtedy odrzucił ofertę Włochów, to czy teraz drzwi dla niego są już zamknięte w Maranello na zawsze? Tego nie wiemy.

Czytaj także: McLaren ma przejść na silniki Mercedesa

Tamta sytuacja pokazuje jednak, że w F1 nie ma łatwych decyzji. - Czasem pewne rzeczy są prostsze niż się wydaje. Musimy robić krok po kroku, a nie trzy na raz. Musimy poczekać i zobaczyć, co się wydarzy - mówił Kubica przed Grand Prix Rosji (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Jedno wydaje się być pewne. Skoro co najmniej dwa zespoły są zainteresowane Kubicą, to trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym Polaka zabrakłoby w padoku F1 w roku 2020. Nie wiemy tylko, jakie warunki wynegocjuje krakowianin takim przeciąganiem liny.

Kubica po raz kolejny w swojej karierze zachowuje się bowiem jak wytrawny szachista. Nie wpada w hurraoptymizm na wieść, że Steiner chce go u siebie, co może wywoływać u Włocha lekki niepokój. Szef Haasa musi się teraz zastanawiać, czy Kubica nie odpowiada "tak" na jego zaloty, bo ma lepszą ofert od konkurencji, czy też po prostu to element negocjacji. Efekt może być taki, że poprawi swoją propozycję i zaoferuje mu np. kilka dodatkowych występów w piątkowych treningach.

W którym zespole wyląduje Robert Kubica w sezonie 2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×