F1: Renault chce silników elektrycznych w Formule 1. Powołuje się na fenomen Grety Thunberg

Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo
Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo

Formuła 1 ciągle nie wie jakie przepisy obowiązywać będą w roku w 2021, a w tle trwają rozmowy na temat kształtu F1 po sezonie 2024. Renault chciałoby wprowadzenia silników elektrycznych, a Mercedes naciska na pozostanie przy obecnej konstrukcji.

Co kilka lat zmieniają się przepisy w Formule 1. Obecne jednostki hybrydowe zaczęto stosować w F1 w roku 2014, co było rewolucją. Ponieważ porozumienie wygasa po sezonie 2020, wkrótce właściciel F1 powinien podpisać z zespołami nowe. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, silniki pozostaną niezmienione i nadal będą w nich stosowane drogie w obsłudze systemy MGU-K i MGU-H.

Regulamin jaki wejdzie w życie będzie obowiązywać do końca 2024 lub 2025 roku. Dlatego zespoły już snują wizję przyszłości. Na wprowadzenie wówczas silników elektrycznych do F1 naciska Renault.

Czytaj także: Haas niezwykle cennym zespołem dla F1

- Musimy spojrzeć na tempo, w jakim zmienia się świat. Istnieje ryzyko, że jako F1 pozostaniemy w tyle. Wystarczy spojrzeć na ostatnie wypowiedzi i fenomen Grety Thunberg, na elektryfikację. Mówimy o rzeczach, których sześć miesięcy temu nawet nie bralibyśmy pod uwagę. Przecież Ferrari chce wypuścić na rynek samochód w pełni elektryczny! - powiedział "Motorsportowi" Cyril Abiteboul, szef Renault.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Konrad Bukowiecki. "To smutne. Nie urodziłem się po to, żeby być szósty"

16-letnia Thunberg, na którą powołał się Abitebuol, zdobyła ostatnio popularność na świecie za sprawą protestów przeciwko zmianom klimatycznym. Szwedka skierowała szereg postulatów względem własnego rządu i domagała się m.in. zmniejszenia emisji dwutlenku węgla.

- Musimy uważać, aby F1 nie została w tyle za samochodami drogowymi. Możemy mieć negatywne zdanie o elektryfikacji, ale ona nas nie ominie i nie zniknie. Dlatego zachęcam wszystkich do śledzenia tej technologii, do rozważań na temat nowych silników - dodał Francuz.

Aby wydatki zespołów nie wystrzeliły w górę, Abiteboul chciałby zamrożenia rozwoju obecnych jednostek hybrydowych. Pozwoliłoby to ekipom skupić się na rozwijaniu silników elektrycznych. - Może warto też rozważyć inne opcje, pomyśleć nad ogniwami paliwowymi. To może być przyszłość F1. Powinniśmy stopniowo zmniejszać rozwój spalinowych silników i myśleć o nowej jednostce w 2026 roku - stwierdził.

Czytaj także: Asfaltowe pobocza przekleństwem F1

Kompletnie inaczej F1 po roku 2024 widzi Mercedes. - Chciałbym, abyśmy wspólnie z FIA i Liberty Media kontynuowali obecną formułę. Mamy wydajny silnik hybrydowy i po prostu nie jesteśmy wystarczająco skuteczni, jeśli chodzi o popularyzację go i wykorzystanie na rynku światowym poza F1. Świat się zmienia, ludzie protestują przeciwko zmianom klimatu. Mając to na uwadze, na pewno element hybrydowy musi mieć większe znaczenie w przyszłych silnikach F1. Nie będzie to jednak łatwe, bo to oznacza dodatkowe koszty - ocenił Toto Wolff, szef Mercedesa.

Źródło artykułu: