Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to Haas zakończy obecny sezon F1 na dziewiątym miejscu. Będzie to najgorszy wynik Amerykanów od sezonu 2016, kiedy to dołączyli do Formuły 1. I to zaledwie rok po tym, jak ekipa zajęła fantastyczne piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1.
W Haasie już nikt nie pamięta, że przed rokiem zespół mógł być nawet czwartą siłą F1. Sukces z sezonu 2018 przełożył się na bardzo wysokie nagrody finansowe z puli F1 i wysokość budżetu zespołu z USA. Jednak w sezonie 2020 nie będzie można liczyć na tak wysokie premie finansowe.
Czytaj także: Asfaltowe pobocza stały się przekleństwem F1. Czas na kary
- Jeśli tracisz tak duże pieniądze, to musisz się porządnie zastanowić jak nie zmarnować gotówki w kolejnym roku. To nie jest dla nas problem egzystencjalny, ale też nie jest tak, że nie dostrzegamy w tym kłopotu. Nigdy nie jest przyjemnie, gdy nagle musisz zarządzać mniejszą ilością pieniędzy - wyjaśnił "Autosportowi" Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Problemy Amerykanów w roku 2019 wzięły się ze złej współpracy samochodu z oponami. Ekipa kilkukrotnie zmieniała swoje pakiety aerodynamiczne, w wyścigach zamieniała niektóre części i wracała do starszych wersji samochodu. To też wiązało się z wydatkami.
- To dodatkowa komplikacja. Takie testy zawsze są bardzo drogie. Zwłaszcza jeśli nic nie zyskujesz wskutek ich przeprowadzenia. Wtedy wyrzucasz pieniądze w błoto. Jednak myślę, że my czegoś się nauczyliśmy. Wiemy, gdzie leży problem i czego mamy nie robić w przyszłości. Znamy źródło kłopotu i to jest punkt wyjściowy do progresu - zapewnił Steiner.
Nie zmienia to jednak faktu, że Haas musi podreperować swój budżet. W tym miejscu pojawia się osoba Roberta Kubicy i wspierającego go Orlenu. Polska firma w tym roku zapłaciła ok. 10 mln euro za sponsorowanie Williamsa. Trudno oczekiwać, aby gigant paliwowy z Płocka był gotów wyłożyć taką sumę na współpracę z Amerykanami, skoro Kubica nie będzie mógł liczyć na regularne starty w F1. Może tam jednak zostać kierowcą rezerwowym i wystąpić w kilku treningach.
Haas jest w takiej sytuacji, że to bardziej jemu zależy na Orlenie i Kubicy, niż drugiej stronie. Nie jest tajemnicą, że Polak na brak zainteresowania narzekać nie może. W padoku F1 wprost o osiągnięciu porozumienia z 34-latkiem mówił m.in. Lawrence Stroll, czyli właściciel Racing Point.
Amerykanie znajdują się w potrzasku, bo stracili w tym roku nie tylko wskutek kryzysu formy w F1, ale też nierzetelnym partnerem okazała się firma Rich Energy. Producent energetyków wypowiedział umowę sponsorską, co wywołało kolejną dziurę w budżecie.
Temu wszystkiemu z dystansem spogląda się Gene Haas, czyli właściciel zespołu, który dorobił się fortuny na obrabiarkach CNC. Amerykański milioner jest w stanie wyłożyć więcej pieniędzy na ekipę, ale też nie zamierza przesadzać. - Nie straciliśmy aż tylu pieniędzy przez Rich Energy, ale na szczęście mamy dobrego partnera w postaci Haasa, który zasypie tę dziurę, jaka powstała wskutek fiaska współpracy z Rich Energy - zdradził Steiner.
Włoch nawet poczuł ulgę, że współpraca z Rich Energy dobiegła końca, bo firma okazała się niezbyt profesjonalna. Umowę sponsorską wypowiedziała w lipcu za pośrednictwem mediów społecznościowych. Później wielokrotnie atakowała ekipę w social mediach. Część inwestorów chciała jednak dalszej kooperacji z Haasem. Przeciąganie liny dobiegło końca we wrześniu, gdy obie strony oficjalnie się rozstały.
Czytaj także: Fernando Alonso myśli o powrocie do F1
- Nawet nie wiem, gdzie udali się teraz inwestorzy związani z Rich Energy. To dobrzy ludzie, ale odczuwam ulgę, że nie muszę już mierzyć się z tym kłopotem. Mam tak w życiu, że jak nie robię postępów, to muszę się szybko z tym uporać i chcę robić kolejne kroki naprzód. Marnowanie energii na Rich Energy było bezsensowne. To rozczarowanie, że zakończyliśmy współpracę z nimi, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość - podsumował Steiner.
Rozstanie z Rich Energy dało Haasowi szansę na znalezienie nowego sponsora tytularnego. I niewykluczone, że będzie nim Orlen.