Stuart Codling poświęcił swój ostatni podcast "Flat Chat" Robertowi Kubicy, który zadecydował, że po sezonie 2019 zakończy współpracę z Williamsem w F1. Brytyjczyk nie ukrywał, że ostatnie miesiące musiały być niezwykle trudne dla Polaka, który mierzył się z zadaniem wręcz niemożliwym do realizacji.
- Kubica cały rok walczył o udowodnienie swojej pozycji w F1 - powiedział Codling, który równocześnie nie był zaskoczony tym, że 34-latek sam zdecydował o odejściu z Williamsa. - Odnoszę wrażenie, że Kubica chce mieć frajdę z bycia w F1, z tego co robi. Jazda na tyłach stawki mu tego nie dawała - dodał.
Czytaj także: Asfaltowe pobocza stały się przekleństwem F1. Czas na kary
Dziennikarz "F1 Racing" pochwalił przy tym postawę Williamsa względem Kubicy w jednym aspekcie. Chociaż polski kierowca wielokrotnie krytykował stajnię z Grove za różne wpadki, to Claire Williams stała za nim murem i ani razu nie skierowała w kierunku krakowianina negatywnej opinii. - To było imponujące - zauważył.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Iga Baumgart-Witan: To też jest kosmos. Podwójny!
- To jest zadanie Claire, by bronić ekipę. To była właściwa postawa. Na pewno sama jest rozczarowana tym, że ta współpraca tak szybko się kończy - skomentował w podcaście Mark Gallagher, felietonista "F1 Racing" i były pracownik m.in. Red Bull Racing.
Brytyjczyk podkreślił, że sam nie był orędownikiem powrotu Kubicy do F1, którego spotkała "ogromna ludzka tragedia". Gallagher był przekonany, że po tak wielu latach przerwy kierowca nie może osiągać w F1 dobrych wyników. Sezon 2019 miał to potwierdzić.
- Nigdy nie rozumiałem tej idei związanej z powrotem Kubicy. Miał ogromne wsparcie mediów i kibiców w tej podróży. Zapomnijmy nawet na moment o formie Williamsa. Bo myślę, że gdyby oni byli "zespołem B" Mercedesa i mieli konkurencyjny samochód, to ten powrót Kubicy byłby jeszcze boleśniejszy. Bo przyszło mu się mierzyć w zespole z partnerem, który ma poziom Hamiltona czy Leclerca - skomentował Gallagher.
Będący w studiu Ben Anderson z "Autosportu" zauważył, że część kibiców tłumaczy słabsze występy Roberta Kubicy faktem, że Williams faworyzuje George'a Russella.
- Polscy kibice Kubicy potrafią być bardzo krytyczni i agresywni w social mediach. Twierdzą, że Robert nie ma takiego samego sprzętu jak Russell, że nie jest równo traktowany. To przejaw frustracji. Zapytałem go o to i on nie zamknął tej dyskusji. Nie był pewny, że samochód pracował inaczej. Na początku roku miał inne odczucia niż George. Jednak ostatnio ich wnioski są identyczne - stwierdził z kolei Codling.
Równocześnie Anderson zwrócił uwagę na to, że Polak przed wypadkiem rajdowym miał wszystko, by mierzyć się z Lewisem Hamiltonem czy Fernando Alonso, czyli najlepszymi kierowcami F1 tego pokolenia.
Czytaj także: Fernando Alonso myśli o powrocie do F1
- Hamilton powiedział, że to był jego największy rywal w czasach kartingu. Największy talent z jakim się mierzył. Jeśli masz tak wysoko ustawione standardy, to chcesz je utrzymać. Nie możesz nagle czerpać frajdy z rywalizacji z tyłu stawki - podsumował dziennikarz "Autosportu".
Podczas dyskusji dziennikarze doszli do wspólnego wniosku, że kluczowym momentem dla Kubicy musiało być Grand Prix Węgier, gdzie w kwalifikacjach Russell zrozumiał zachowanie opon i pojechał świetne okrążenie. Polak był wtedy znacznie gorszy od Brytyjczyka i nie był w stanie wytłumaczyć skąd wzięła się różnica między nim a 21-latkiem.