Tor Mexico City jest wysoko położony, co potrafi mieć spory wpływ na wyniki rywalizacji w F1. Przekonał się o tym przed rokiem Mercedes, gdy ze względu na przerzedzone powietrze musiał mocno ograniczyć moc swojego silnika, aby nie doszło w nim do przegrzania. Doprowadziło to do sytuacji, w której kierowcy tej ekipy nie mieli szans na wygraną w GP Meksyku.
Robert Kubica nigdy wcześniej nie miał okazji rywalizować w GP Meksyku, ale jest przekonany o tym, że wysoko położony tor po raz kolejny będzie stanowić dodatkowe wyzwanie dla kierowców F1.
Czytaj także: Kubica nie spodziewa się fajerwerków w Meksyku
- Jesteśmy ponad 2400 m nad poziomem morza. To ma duże znaczenie nie tylko dla organizmów. Jeśli ktoś uprawiał sport wyczynowy to wie, że im wyżej, tym trudniej. Z samochodami jest tak samo. Przerzedzone powietrze powoduje mniejszy opór i pojazdy się lepiej rozpędzają. Tracimy jednak docisk w zakrętach i maszyny mocniej się ślizgają. Czołówka F1 poczuje się w Meksyku tak, jak my w Williamsie czujemy się na większości torów - powiedział krakowianin w Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
34-latek nie ma jednak wątpliwości, że nietypowe warunki będą też męczarnią dla Williamsa. - To nie jest tak, że innym spada docisk, a nam nie spada. To charakterystyka tego miejsca. Nigdy wcześniej nie ścigałem się w Meksyku, poza drobną przygodą kilkanaście lat temu. Wtedy podczas pokazu przejechałem kilka okrążeń za kierownicą maszyny BMW Sauber, ale na innej konfiguracji toru. Muszę poczekać do drugiego treningu, by poczuć ten obiekt - dodał polski kierowca.
Dodatkowym wyzwaniem w Meksyku są problemy z układem chłodzenia. W tak specyficznych warunkach ekipa dopiero na miejscu dowiaduje się, jak działa jej system. - Każdy zespół, gdy buduje samochód, to musi się wstrzelić w bazowe ustawienia. Musi mieć też przygotowane inne elementy, bo tory i pogoda się zmieniają w trakcie sezonu. W Barcelonie w lutym i marcu jeździmy z innymi elementami niż później w Monako czy Singapurze - wyjaśnił Kubica.
Williams w tym roku wielokrotnie mierzył się m.in. z problemem źle działających hamulców. Ich nieodpowiednia temperatura ma wpływ na to, czy system działa prawidłowo i daje pewność siebie kierowcy przed wjazdem w zakręt. Skoro kłopoty dotykały Brytyjczyków na neutralnych torach, to jeszcze gorzej może być w Meksyku.
- W Meksyku długa prosta pomaga w chłodzeniu cieczy, tzn. oleju, wody. Jednak są też inne elementy samochodu i to wszystko musi być dobrze zbalansowane. Jest ryzyko, że jeden z nich będzie się przegrzewać, a drugi nie. To największy problem, bo trzeba brać margines bezpieczeństwa na to. Może się nawet okazać, że trzeba zatrzymać samochód w trakcie wyścigu - stwierdził Kubica.
- Hamulce dostają sporo w kość. Długa prosta kończy się sporym dohamowaniem. Do tego słaby docisk powoduje, że częściej sięgamy po hamulce. Jednak jesteśmy w końcówce sezonu i każdy zespół ma to jakoś dograne. Dużo też zależy od sytuacji na torze, bo jak jedziesz za jakimiś rywalami, to temperatura rośnie. Gdy hamulce się przegrzewają, to wpływa to na temperaturę opon i felg - podsumował kierowca Williamsa.
Czytaj także: Koledzy śmieją się z George'a Russella
Kubica w GP Meksyku będzie mieć jednak mniej szans na sprawdzanie zachowania samochodu. W pierwszej sesji treningowej F1 zastąpi go bowiem Nicholas Latifi. Polak wyjedzie na tor dopiero w popołudniowym treningu.
Pierwszy trening przed GP Meksyku rozpocznie się w piątek o godz. 17 czasu polskiego. Kolejną sesję zaplanowano na godz. 21. W sobotę kierowcy F1 wyjadą na tor o godz. 17, a o godz. 20 rozpoczną się kwalifikacje. Niedzielny wyścig F1 ruszy o godz. 20.10.