F1. Łukasz Kuczera: Synu, kupię ci zespół. Zabawa Lance'a Strolla w Formułę 1 (komentarz)

Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: Lance Stroll
Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: Lance Stroll

Lance Stroll jest w F1 tylko ze względu na majątek ojca, który specjalnie dla niego kupił ekipę Racing Point. Problem w tym, że coraz częściej Kanadyjczyk wydaje się być znudzony F1 i tylko zabiera miejsce innym, w tym Robertowi Kubicy.

- Jaki to był dzień dla ciebie?
- Miewałem lepsze.
- Jakie były odczucia co do samochodu?
- Dobre.
- Czy możesz wyciągnąć jakiekolwiek pozytywy z tego weekendu?
- Tak.

Tak wyglądała rozmowa Lance'a Strolla po GP USA z oficjalnym reporterem F1. Wypowiedzi krótkie, zdawkowe, z uśmiechem na ustach. Kanadyjczyk stał się w padoku kierowcą, z którym najtrudniej rozmawiać, a osoba po drugiej stronie mikrofonu musi mocno się starać, aby nie wyjść na głupka. Czasem można odnieść wrażenie, jakby Stroll znajdował się w F1 za karę, a wywiady były dla niego przykrym obowiązkiem.

Czytaj także: Decyzja Kubicy ws. przyszłości najwcześniej w grudniu

Coraz trudniej nie ulec wrażeniu, że 21-latek jest w F1 dlatego, że ojciec tak chciał. Lawrence Stroll od najmłodszych lat finansował starty syna, bo miał na to ogromne środki. Karting, niższe serie wyścigowe, aż w końcu Formuła 1.

ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"

Pal licho, gdy były to młodzieżowe rozgrywki. W nich Stroll, mając do dyspozycji najlepszy sprzęt i czasem dodatkowych inżynierów, potrafił wygrywać. Wtedy pewnie ta cała zabawa w motorsport jakoś mu się podobała. Gorzej, gdy przyszło jeździć w F1. Zwłaszcza że trafił do Williamsa, którego dopadł kryzys.

Do tej pory można było znajdować wytłumaczenia dla Strolla. W roku 2017 był debiutantem, miał prawo do błędów, mógł czuć się onieśmielony Formułą 1. W chaotycznym wyścigu w Baku potrafił wywalczyć podium, czasem zapunktował. W końcu wtedy Williams nie był jeszcze w tak fatalnej dyspozycji.

W roku 2018 Brytyjczycy spadli na samo dno F1 i zdawkowe wypowiedzi Strolla znów można było wytłumaczyć. Miał przecież prawo odczuwać frustrację, wiedział jak niekonkurencyjny samochód posiada, że w wyścigu może głównie walczyć z Siergiejem Sirotkinem.

Tyle że tata postanowił zrobić mu kolejny prezent. Specjalnie dla niego kupił Racing Point. Zespół, który jeszcze pod nazwą Force India potrafił dwukrotnie zajmować czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Mimo małego budżetu i ciągłych braków w kasie.

Rok 2019 jawił się jako moment weryfikacji Strolla i na dwa wyścigi przed końcem sezonu należy przyznać, że Kanadyjczyk nie zdał egzaminu. W kwalifikacjach przegrywa 3:16 z Sergio Perezem. W klasyfikacji F1 jest piętnasty z dorobkiem 21 punktów, ale to głównie zasługa chaotycznego GP Niemiec, gdzie w deszczowych warunkach zespół dobrał mu odpowiednią strategię. W pozostałych rundach F1 równie dobrze mogło nie być Strolla, a nikt nie odczułby większej różnicy.

Jednak Lance będzie w F1 tak długo, jak będzie chciał tego jego ojciec, albo sam syn nie zbuntuje się przeciwko jego woli. Trudno bowiem oczekiwać, aby Lawrence Stroll wyrzucił swojego potomka z ekipy, której jest właścicielem. Problem w tym, że u 21-latka nie widać żadnej zadziorności, determinacji, chęci odnoszenia sukcesów.

Stroll w tym momencie jest najgorszym uosobieniem kierowcy płacącego za starty. Bo zajmuje miejsce w stawce F1 innym, dla których ściganie w tej serii wyścigowej jest całym życiem. Chociażby Robertowi Kubicy. Dość powiedzieć, że krakowianin przymierzany jest do Racing Point w roli rezerwowego, bo przecież Stroll jest tam przyspawany do fotela ze względu na ojca-właściciela.

Czytaj także: Hamilton nie myśli o rekordzie Schumachera

Brutalnie należy napisać, że Stroll nawet nie stał obok Charlesa Leclerca, Maxa Verstappena, Lando Norrisa czy Alexandra Albona, jeśli chodzi o poziom talentu F1. Przyjdzie taki moment, że Kanadyjczyk będzie musiał się pożegnać z Formułą 1, a ta za nim nawet nie zapłacze. Lepiej byłoby, gdyby ojciec wysłał go na jakieś studia związane z zarządzaniem i szykował do przejęcia po nim modowego biznesu. Być może w takich realiach Lance poradzi sobie znacznie lepiej. F1 nie jest światem dla niego.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: