F1: Michael Schumacher myślał o końcu kariery po śmierci Ayrtona Senny. "F1 miała szczęście, że tego nie zrobił"

Newspix / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Michael Schumacher
Newspix / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Michael Schumacher

- Formuła 1 miała szczęście, że Michael Schumacher nie zakończył kariery po śmierci Ayrtona Senny - ujawnił Flavio Briatore, który w latach 90. współpracował z Niemcem w F1. "Schumi" miał być wstrząśnięty śmiercią Brazylijczyka.

W środę mija 25 lat od zdobycia przez Michaela Schumachera pierwszego tytułu mistrzowskiego w F1. Nie obyło się wtedy bez kontrowersji, po tym jak Niemiec zderzył się w decydującym wyścigu z Damonem Hillem na torze w Adelajdzie.

W późniejszych latach Schumacher wyrósł na legendę F1. O ile dwa pierwsze tytuły mistrzowskie zdobył z Benettonem, gdzie współpracował z Flavio Briatore, o tyle pięć kolejnych zgarnął już w Ferrari.

Czytaj także: Rafał Sonik z "jedynką" w Dakarze

- Schumacher za kierownicą był jak Pavarotti. Mistrz w swoim fachu - powiedział Briatore w dokumencie zrealizowanym przez RTL z okazji 25. rocznicy tytułu mistrzowskiego "Schumiego".

ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"

Włoch zdradził, że Schumachera mocno dotknęła śmierć Ayrtona Senny w roku 1994. - Zmienił się po tej tragedii. Poważnie zastanawiał się nad rym, czy nie skończyć kariery w wyścigach. Na szczęście dla nas wszystkich poradził sobie ze śmiercią Brazylijczyka. I dobrze, że zgarnął wtedy ten tytuł, bo Hill nie był kierowcą godnym mistrzostwa - dodał Briatore.

Schumacher trafił do Benettona, gdy był niedoświadczonym kierowcą. Nikt nie zakładał wtedy, że Niemiec zdobędzie dla tej ekipy dwa tytuły mistrzowskie. Briatore zdradził, że zakontraktowanie Niemca było wręcz koniecznością.

Czytaj także: Charles Leclerc ukarany przed GP Brazylii

- Prawda jest taka, że nie mieliśmy pieniędzy, by zakontraktować kogoś z dużym nazwiskiem. Jakiegoś mistrza świata czy gwiazdy F1. Wszyscy się z nas śmiali. Dlatego musieliśmy szukać okazji wśród młodych talentów. Dla ludzi u szczytu F1 byliśmy problemem. Bo nagle zespół sponsorowany przez firmę robiącą t-shirty zaczął wygrywać i bić legendy tego sportu. Wraz jednak z kolejnymi występami Michaela zamknęli się na dobre - podsumował Briatore.

Komentarze (0)