Kibice F1 z niecierpliwością oczekują roku 2021. Wtedy w życie wejdą nowe przepisy, które mają uczynić Formułę 1 bardziej atrakcyjną. Samochody wprawdzie będą wolniejsze, ale mają gwarantować walkę koło w koło. Do tego bardziej sprawiedliwy podział nagród sprawi, że mniejsze teamy będą mogły rzucić wyzwanie gigantom.
- To nie zadziała - ostrzega w "Daily Mail" Bernie Ecclestone, który zarządzał F1 przez 40 lat. Brytyjczyk uważa, że obecnie Formuła 1 jest zbyt mocno zepsuta i nie da się jej naprawić poprzez lifting regulaminu technicznego.
Czytaj także: Russell nawet nie myślał o punktach w Brazylii
- Problem w tym, że kierowcy w obecnych czasach bardziej liczą na strategię. Mają nadzieję, że dzięki niej przesuną się z trzeciego miejsca na drugie. Nie muszą się nawet ścigać. To ludzie w alei serwisowej bardziej rywalizują niż kierowcy - dodał 89-latek.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
Ecclestone ma jednak swój pomysł na uzdrowienie F1. Brytyjczyk uważa, że obecny system punktowy przejadł się. Kibice zwracają bowiem uwagę tylko na to, kto zostanie mistrzem świata.
- Pozbyłbym się punktów. Zostawiłbym je tylko w klasyfikacji konstruktorów. W przypadku kierowców wynagradzałbym tylko czołową trójkę. Dostawaliby złoty, srebrny i brązowy medal. To wyglądałoby lepiej. Bo lepiej brzmi, jak mówią o tobie, że jesteś srebrnym medalistą, niż ze zdobyłeś 186 punktów w sezonie. Bo właściwie kogo to obchodzi? - zapytał były szef F1.
Czytaj także: Kubica wybrał opony na GP Abu Zabi
- Gdybyśmy wprowadzili taki system, stalibyśmy się podobni do innych dyscyplin. To powodowałoby, że kibice dłużej emocjonowaliby się sezonem. Nawet gdyby w pierwszej fazie rywalizacji jeden kierowca wygrałby większość wyścigów, to nadal byłoby o co walczyć w kolejnych. Kiedyś dawaliśmy 9 punktów za zwycięstwo w wyścigu, teraz doszliśmy do 25. Dlatego wszelkie rekordy już nic nie znaczą. Wszystko jest zepsute - podsumował Ecclestone.