Walka o miano kierowcy numer jeden w Ferrari miała swój ciąg dalszy w GP Brazylii, gdzie Sebastian Vettel nie chciał się pogodzić z utratą pozycji na rzecz Charlesa Leclerca. Atak przypuszczony przez Niemca w końcówce wyścigu na Interlagos doprowadził do kolizji i utraty punktów przez włoską ekipę.
Od tamtych wydarzeń minął niemal tydzień, a Ferrari zapewnia, że udało się oczyścić atmosferę w zespole. - Od ostatniej niedzieli Mattia Binotto i kierowcy rozmawiali codziennie, tak jak zwykle. Nie było żadnego oficjalnego spotkania, rozmów w cztery oczy czy jakiejś wideokonferencji. Atmosfera jest czysta. Skupiamy się na ostatnim wyścigu F1 tego sezonu - powiedział rzecznik Ferrari w rozmowie z BBC.
Czytaj także: Juan Manuel Correa chce wrócić do ścigania po fatalnym wypadku
Nie ulega jednak wątpliwości, że podczas GP Abu Zabi oczy ekspertów i kibiców będą zwrócone właśnie na Vettela i Leclerca. Wszyscy będą bowiem ciekawi tego, jak Ferrari poradziło sobie z sytuacją kryzysową. Zwłaszcza, że najważniejsze rozstrzygnięcia tego sezonu są już znane.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
Tymczasem w Ferrari ciągle nierozwiązany jest temat tego, kto będzie kierowcą numer jeden w przyszłym sezonie. W tej chwili to Leclerc znajduje się wyżej w klasyfikacji kierowców F1, ale GP Abu Zabi może jeszcze zmienić układ stawki.
Czytaj także: Robert Kubica w Racing Point?
- Jeśli Ferrari chce położyć kres dominacji Mercedesa, musi nie tylko zapewnić kierowcom bardziej konkurencyjny samochód, ale też nie może doprowadzać do tego typu sytuacji w roku 2020. Formuła 1 to sport zespołowy, zwłaszcza w przypadku ekipy z Maranello - powiedział ostatnio Ross Brawn, dyrektor sportowy F1, który w przeszłości był dyrektorem technicznym Ferrari.