F1: kierowca musi być jak robot. Jean-Eric Vergne o kulisach życia w rodzinie Red Bulla

AFP / Na zdjęciu: Jean-Eric Vergne
AFP / Na zdjęciu: Jean-Eric Vergne

Red Bull to jeden z najlepszych zespołów w F1, który zwykł dawać szansę młodym kierowcom. Tam na szerokie wody wypłynęli Sebastian Vettel, Daniel Ricciardo czy Max Verstappen. Przynależność do rodziny Red Bulla wiąże się jednak z ograniczeniami.

Za sprawą Red Bull Racing czterokrotnym mistrzem świata F1 został Sebastian Vettel, jednym z lepszych kierowców w stawce stał się Daniel Ricciardo, a przed Maxem Verstappenem ogromna przyszłość i być może szereg tytułów mistrzowskich. Znacznie dłuższa jest jednak lista zawodników, którzy byli przyjmowani do programu juniorskiego Red Bull Racing i wylatywali z niego z hukiem, bo nie byli w stanie podporządkować się surowym zasadom.

Do tego grona należy Jean-Éric Vergne, który został wyrzucony z Toro Rosso przez Helmuta Marko, a później udowodnił swoje umiejętności w Formule E. Francuz dwukrotnie zostawał mistrzem elektrycznej serii.

Czytaj także: Przyrowski to talent na miarę Kubicy

- W Red Bullu ciągle mówili mi, co mam robić. Jedz to, śpij o tej godzinie, uprawiaj ten sport i w takich ilościach, uśmiechaj się wtedy i wtedy, nie żartuj - powiedział Vergne w szczerej rozmowie z "L'Equipe".

ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości

Tak naprawdę Vergne poczuł się wolny dopiero, gdy opuścił szeregi "czerwonych byków". - W pewnym momencie życie w tym otoczeniu przypominało bycie robotem. Gdy wsiadałeś do samochodu, nie czułeś w ogóle frajdy. Nie byłeś sobą. Lubię się bawić, lubię żartować. Dlaczego miałbym zachowywać się inaczej niż chce tego Red Bull? Nie zmienia to faktu, że jestem dumny z tego, że na pewnym etapie kariery pojawiłem się w F1 - dodał francuski kierowca.

Równocześnie aktualny mistrz Formuły E nie ukrywa, że gdy otrzymał szansę od Red Bulla, to był młodym człowiekiem i popełnił błędy. - Myślałem, że jestem królem, że sobie sam poradzę ze wszystkim. Ludzie myśleli, że jestem negatywnie nastawiony do świata, bo nigdy się nie uśmiecham. To po części była prawda. Zajęło mi trochę czasu zanim zrozumiałem, że w F1 musisz się uśmiechać na zewnątrz, nie możesz ukrywać emocji - wyjaśnił.

Vergne był kierowcą Toro Rosso w sezonach 2012-2014. Co ciekawe, na startach w F1 nie zarobił olbrzymich kwot. To też efekt przynależności do rodziny Red Bulla. "Czerwone byki" wcale nie oferują bajońskich sum swoim kierowcom, twierdząc że ich wyszkolenie pochłonęło spore środki.

- W przerwie letniej sezonu 2014 Helmut Marko powiedział, że nie będę już kierowcą w programie Red Bulla po zakończeniu rywalizacji. Akurat byłem na wakacjach z rodziną. To był dla mnie szok. Wszystkie moje marzenia zostały zniszczone. Kiedy opuściłem F1, skończyły mi się pieniądze. Byłem głupi, do tego nie zarabiałem za wiele w Red Bullu. Ludzie myślą, że F1 jest pełna pieniędzy. Sam miałem się za milionera. Tymczasem to, co miałem na koncie wydałem bardzo szybko. Odbicie się od dna zajęło mi dwa lata - podsumował.

Czytaj także: Hamilton ma nietypową propozycję dla Raikkonena

Na przestrzeni lat szansę od Red Bulla w F1 otrzymywali też Sebastien Buemi, Sebastien Bourdais, Jaime Alguersuari czy Brendon Hartley. Każdy z nich szybko tracił swoje miejsce w stawce. Chociaż Buemi czy Hartley udowodnili swoją klasę w wyścigach długodystansowych, gdzie zdobywali tytuły mistrza świata.

Źródło artykułu: