F1: Renault rownież było pewne, że Ferrari oszukuje. Wyczyszczono atmosferę przed nowym sezonem

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Podczas gdy w zeszłym roku Mercedes i Red Bull otwarcie atakowały Ferrari i podważały legalność włoskiego silnika, Renault stało z boku. Jak się okazuje, Francuzi również mieli zastrzeżenia do rywala, ale nie chcieli publicznie komentować sprawy.

W tym artykule dowiesz się o:

Pod koniec ubiegłego sezonu F1 mieliśmy do czynienia z szeregiem oskarżeń pod adresem Ferrari. Przedstawiciele Mercedesa i Red Bull Racing twierdzili nawet, że Włosi celowo łamią regulamin, a ich silnik wykorzystuje szarą strefę w przepisach. Doprowadziło to do tego, że FIA opublikowała kilka dyrektyw technicznych, które regulowały zasady dotyczące jednostek napędowych.

W dyskusji publicznej głosu nie zabierali szefowie Renault. Jak się okazuje, Francuzi też podejrzewali konkurencję z Maranello o oszustwa. - Byliśmy cicho? To niewłaściwe słowo. Po prostu nie rozmawialiśmy o tym w przestrzeni publicznej - skomentował w "Auto Motor und Sport" Remi Taffin, który zajmuje się silnikami w Renault.

Czytaj także: Koledzy już czekają na Kubicę w BMW

Taffin zdradził, że jego firma również wysyłała zapytania do FIA ws. budowy silnika i niektórych punktów regulaminu. - Tyle że nasze zapytania nie zostały upublicznione. W przypadku dotyczącym Ferrari, dwaj nasi konkurenci postanowili inaczej i ich pisma stały się jawne - dodał.

ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"

Francuski inżynier nie zgadza się przy tym z opinią, że rywale przeprowadzili zmasowany atak na Ferrari, bo nie potrafili wygrać z tym zespołem na torze. - Czasem masz pomysł, który może dać ci znaczącą przewagę, ale nie masz pewności, czy dobrze interpretujesz przepisy. Dlatego lepiej poprosić FIA o wyjaśnienia. Jeśli FIA pozytywnie ocenia pomysł, to nie przedstawiamy go opinii publicznej. Chcemy tę przewagę zachować dla siebie - wyjaśnił Taffin.

W roku 2020 oskarżenia pod adresem Ferrari nie powinny już mieć miejsca. Już końcówka ubiegłego sezonu F1 pokazała, że dyrektywy techniczne spełniły swoją rolę, bo włoski zespół ewidentnie wyhamował i nie miał już takiej przewagi w zakresie mocy jednostki napędowej.

Czytaj także: Russell nie wykluczył odejścia z Williamsa

- Jesteśmy zadowoleni z wszystkich wyjaśnień, jakie zostały opublikowane przez FIA. Każdy na tym skorzystał - skomentował Christian Horner, szef Red Bulla.

Komentarze (0)