F1: Orlen chwali się imponującymi wynikami. Współpraca z Alfą Romeo ma wspierać dalszy rebranding stacji

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: prezes zarządu PKN ORLEN Daniel Obajtek
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: prezes zarządu PKN ORLEN Daniel Obajtek

- Poprzez sponsoring z Alfą Romeo zamierzamy dalej wzmacniać międzynarodową rozpoznawalność marki - ogłosił Daniel Obajtek, prezes Orlenu. Obecność w F1 ma sprzyjać w rozwoju polskiej firmy.

Orlen pochwalił się najnowszymi danymi, z których wynika, że regularnie wzrasta liczba stacji paliw tej marki (szczegóły w grafice na końcu artykułu). Co najważniejsze, nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech, Czechach i na Słowacji. W tych krajach funkcjonuje ona pod nazwą Star oraz Benzina.

"Na wszystkich rynkach, na których funkcjonuje nasza sieć, skutecznie konkurujemy z największymi europejskimi graczami" - pochwalił się na Twitterze Daniel Obajtek, prezes przedsiębiorstwa z Płocka, którego celem jest, aby we wszystkich krajach sprzedawać paliwa pod jedną marką - Orlen.

Czytaj także: Koronawirus coraz większym zagrożeniem dla GP Chin

Firmie z Płocka pomagać ma w tym obecność w Formule 1. Już w ubiegłym sezonie Orlen był jednym ze sponsorów Williamsa i wsparł powrót Roberta Kubicy do F1. W tym roku polski gigant paliwowy poszedł o krok dalej, zostając sponsorem tytularnym Alfy Romeo. Po raz pierwszy w historii polska firma widnieje w nazwie ekipy F1.

ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"

"Poprzez rozpoczęty w ubiegłym roku proces co-brandingu oraz sponsoring Alfy Romeo zamierzamy dalej wzmacniać międzynarodową rozpoznawalność marki" - zapewnił Obajtek.

Niewykluczone, że na promocji poprzez F1 się nie skończy. Orlen ciągle ma szansę na wystawienie własnego zespołu w DTM, gdzie w sezonie 2020 miałby rywalizować Robert Kubica. Stworzyłoby to kolejną platformę, na której firma mogłaby aktywnie wykorzystywać wizerunek polskiego kierowcy i promować markę Star, zwiększając tym samym jej rozpoznawalność u naszych zachodnich sąsiadów.

Czytaj także: Robert Kubica nie trafi do fabrycznego BMW

Podczas gdy umowa ws. sponsoringu tytularnego warta jest ok. 10 mln euro, wystawienie zespołu prywatnego w DTM wymaga połowy tej kwoty.

Źródło artykułu: