F2: FIA odpowiada na zarzuty Juana Manuela Correi. Lekarz zapewnia, że kierowca nie był pozostawiony na śmierć

Instagram / juanmanuelcorrea / Na zdjęciu: Juan Manuel Correa w szpitalu
Instagram / juanmanuelcorrea / Na zdjęciu: Juan Manuel Correa w szpitalu

- Prawie umarłem cztery dni po wypadku. Nie było nikogo z FIA, kto by się mną zainteresował - powiedział ostatnio Juan Manuel Correa, który w sierpniu prawie stracił życie w wyścigu Formuły 2. Na odpowiedź ze strony federacji nie musiał długo czekać.

Juan Manuel Correa pod koniec sierpnia brał udział w wypadku na torze Spa-Francorchamps, w którym życie stracił Anthoine Hubert. Amerykanin miał więcej szczęścia, bo chociaż przez kilka dni lekarze oceniali jego stan jako krytyczny, to udało się go uratować. Podobnie jak jego nogę, która została wręcz zmiażdżona wskutek uderzenia.

- Zostałem sam w szpitalu, mój stan się pogorszył i prawie umarłem cztery dni po wypadku. Nie było nikogo z FIA, kto by się mną zainteresował - powiedział ostatnio Correa w wywiadzie udzielonym n-tv (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Czytaj także: George Russell uchylił rąbka tajemnicy ws. Williamsa

20-latek nie musiał długo czekać na odpowiedź ze strony FIA i lekarza Christiana Wahlena, który pełnił funkcję szefa medyków na torze Spa-Francorchamps podczas feralnego weekendu. - Correa otrzymał natychmiastową pomoc medyczną po wypadku, znajdował się pod okiem doświadczonego lekarza, który jest niezwykle cenionym anestezjologiem - wyjaśnił Wahlen w rozmowie z portalem RaceFans.net.

ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości

- Działania panelu medycznego były koordynowane przez zastępcę delegata medycznego F1, doktora Iana Robertsa. Juan był pod ciągłą opieką. Najpierw został przetransportowany karetką do centrum medycznego na torze, tam jego stan został ustabilizowany. Odpowiadałem za to jako główny oficer medyczny Grand Prix Belgii - zdradził Wahlen.

Wahlen ma ogromne doświadczenie. W zawodzie pracuje od roku 1985. Członkiem komisji medycznej FIA jest od 25 lat. To on podjął decyzję, że ze względu na odniesione obrażenia Correa musi natychmiast zostać przetransportowany do szpitala w Liege i pomógł w zorganizowaniu helikoptera dla amerykańskiego kierowcy.

- Byłem w stałym kontakcie ze szpitalem w Liege, odwiedziłem Juana 2 września (poniedziałek), gdy dochodził do siebie po operacji. Tego samego dnia Gerard Saillant z FIA skontaktował się z jego ojcem, aby poinformować o stanie zdrowia syna. Był też do ich pełnej dyspozycji. We wtorek stan Juana nagle się pogorszył, zaczął mieć problemy z oddychaniem. Wtedy rodzina podjęła decyzję o przetransportowaniu go do specjalistycznej kliniki w Londynie - podsumował Wahlen.

Czytaj także: Kubica skazany na prywatne BMW w DTM

W tej chwili Correa walczy o powrót do pełnej sprawności po wypadku. Chociaż lekarze uratowali jego nogę, to przed Amerykaninem długa rehabilitacja. Szacuje się, że może ona potrwać ponad rok. Mimo to, młody kierowca nie zamierza się poddawać. Zwłaszcza że przed wypadkiem zainteresowała się nim Alfa Romeo, która zapowiadała, że jest gotowa dać mu szansę w Formule 1.

Komentarze (0)