F1. Robert Kubica zasłużył na kolejną szansę w lepszym bolidzie. "Baśnie nie powinny się kończyć rozczarowaniami"

Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Robert Kubica

"Czy Robert Kubica potrzebuje bardziej konkurencyjnego samochodu, by wrócić?" - pyta magazyn "The Race". Dziennikarz Matt Beer stwierdza w swoim artykule, że "baśnie nie powinny się kończyć frustrującymi rozczarowaniami".

Na co naprawdę stać Roberta Kubicę? To pytanie od końca tegorocznych testów Formuły 1 zadają sobie kibice. W końcu Polak jedną z sesji w Barcelonie zakończył na czele stawki. Po raz pierwszy od wypadku rajdowego w 2011 roku. Część fanów ma też jednak w pamięci cały zeszły sezon, kiedy to Kubica w barwach Williamsa regularnie zamykał stawkę F1.

- To nie była żadna pokazówka - powiedział ostatnio Kubica w Warszawie o swoim rekordowym czasie w testach F1. Skłoniło to magazyn "The Race" do zadania sobie pytania, czy krakowianin potrzebuje kolejnego powrotu do F1. Tym razem za kierownicą bardziej konkurencyjnego samochodu.

Powrót Kubicy bez odpowiedzi

"Powrót Kubicy do F1 zbiegł się w czasie z momentem, w którym Williams praktycznie się z niej wycofał. To oznacza, że nigdy nie uzyskamy odpowiedzi na pytanie, jak wiele z pierwotnego potencjału w nim pozostało" - stwierdził w swoim tekście dziennikarz Matt Beer.

ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie

Kubica nie wypadł z obiegu. Nadal będzie się pojawiać w padoku F1 jako rezerwowy Alfy Romeo, zobaczymy go też w DTM. "Jednak żadna z tych ról nie pokaże nam, czy obecny Kubica nadal jest w stanie robić to samo, co przed wypadkiem, gdy popisywał się za kierownicą dobrych, ale nie świetnych samochodów Renault czy BMW Sauber" - dodał Beer.

Krakowianin już w Barcelonie mówił, że różnicę pomiędzy Alfą Romeo a Williamsem poczuł w pierwszym zakręcie, gdy okazało się, że hamulce mogą jednak działać jak należy. Na to uwagę zwraca też brytyjski dziennikarz.

"Dla Kubicy zeszły rok był jak wspinanie się na najwyższą górę świata, a następnie po wejściu na szczyt odkrycie, że ktoś zbudował jeszcze śliskie i strome przedłużenie tej góry. Kubica, gdy myślał, że osiągnął swój szczyt, musiał się zmierzyć z czymś jeszcze trudniejszym" - stwierdził ekspert "The Race".

Trudny charakter Kubicy

Beer przypomniał, że Kubica kilkukrotnie dał popalić Williamsowi w zeszłym roku, że nie gryzł się w język. Jak chociażby podczas Grand Prix Japonii, gdy powiedział wprost, że zabrano mu nowe części z samochodu i zasugerował, że przekazano je George'owi Russellowi.

"Kubica zawsze miał ciekawy i wymagający charakter, niekoniecznie w sposób negatywny. O ile zespół był w dobrej formie. Był jednak problematyczny w momencie, gdy ekipa przeżywała problemy" - zauważył Beer.

Brytyjczyk stwierdził też, że reakcje Kubicy w zeszłym roku musiały być inne niż Russella, bo Brytyjczyk ma jeszcze czas na osiągnięcie sukcesów w F1. Zwłaszcza że posiada wsparcie Mercedesa.

"Nikt nie zamierza go skreślać po jednym nieudanym sezonie. Kubica status wschodzącej gwiazdy i wielkiego producenta u swojego boku miał dekadę temu" - napisał Beer.

W innym zespole miałby lepiej

Ekspert "The Race" potrafił przyznać, że Williams w zeszłym roku miał problemy, by zbudować dwa identyczne samochody. Zdarzały się uchybienia w produkcji części, złe odczyty z czytników. To wszystko utrudniło życie Kubicy, choć nie zawsze było celowym zagraniem zespołu z Grove.

"Czegoś takiego Kubica nie doświadczyłby, gdyby wrócił do F1 chociażby w Alfie Romeo. I na pewno się nie wydarzy, gdyby w określonych okolicznościach ścigał się dla swojego nowego zespołu w tym roku" - napisał Beer, bo przecież Kubica jako rezerwowy może pojechać w wyścigu, gdyby coś się stało Kimiemu Raikkonenowi albo Antonio Giovinazziemu.

"Nawet w zeszłym roku widzieliśmy przebłyski umiejętności Kubicy. Mocne pierwsze okrążenia, odważne manewry wyprzedzania - gdy tylko pojawiała się okazja (głównie przeciwko Russellowi), to wyraźne sygnały, że ten "stary Kubica" nadal gdzieś tam jest. Gdyby tylko startował kilka pozycji wyżej i miał lepszy samochód, może regularnie zdobywałby punkty" - dodał dziennikarz "The Race".

"Gdyby Kubica był w zespole na poziomie Alfy Romeo przed rokiem, istnieją argumenty przemawiające za tym, że kilka razy zgarnąłby naprawdę solidne punkty. Osiągnąłby wyniki, które poszłyby w świat i byłyby traktowane jako hołd dla jego heroicznej walki o powrót do F1" - stwierdził Beer.

Kontrakty obu kierowców Alfy Romeo wygasają po sezonie 2020. Może się zatem okazać, że Kubica dostanie jeszcze jedną okazję od losu, by pokazać światu, na co go naprawdę stać. Widać bowiem, że wystarczyła jedna świetna sesja testowa, by nieco zmieniła się optyka i ocena jego umiejętności. Jeszcze rok temu Brytyjczycy nie zostawiali na nim suchej nitki.

Czytaj także:
Robert Kubica jeżdżącym szefem
Alfa Romeo odczuje skutki afery z silnikiem Ferrari

Źródło artykułu: