Właściciele Formuły 1 stoją przed bardzo trudnym zadaniem. Pandemia koronawirusa sprawiła, że już odwołano cztery wyścigi F1, które miały otwierać sezon 2020. Możliwe jednak, że przełożone zostaną kolejne rundy, jakie miały się odbyć w maju w Holandii czy Hiszpanii.
Pod koniec maja najlepsi kierowcy świata powinni rywalizować w Monako. W ubiegłym tygodniu zaczęły się nawet prace nad budową ulicznego toru, co zwykle zajmuje organizatorom kilka tygodni.
Tyle że Monako również zostało dotknięte przez koronawirusa. Władze państwa-miasta zamknęły wszelkie miejsca publiczne w weekend, po tym jak wykryto tam trzeci przypadek zachorowania na COVID-19.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Grand Prix Monako, choć posiada status kultowego wyścigu w F1, to jednak ze względu na swoją historię płaci jedną z niższych stawek za prawa do organizacji. Dlatego też szefom F1 najłatwiej będzie usunąć to wydarzenie z poprawionego kalendarza na sezon 2020. Jest bowiem jasne, że w obecnej sytuacji nie uda się rozegrać wszystkich wyścigów zaplanowanych na ten rok i niektóre wydarzenia nie dojdą do skutku.
Gdyby do rywalizacji w księstwie nie doszło, byłaby to pierwsza tego typu sytuacja w F1 od roku 1954. Grand Prix Monako ma bowiem jedną z dłuższych historii w królowej motorsportu.
W tej chwili wszystko wskazuje na to, że nowy sezon F1 mógłby się rozpocząć w pierwszy weekend czerwca od Grand Prix Azerbejdżanu w Baku.
Czytaj także:
Pirelli musi spalić 1800 opon po Grand Prix Australii
Były mistrz świata obwinia McLarena o odwołanie wyścigu