Ferrari to jedna z miłości Włochów. Firma z Maranello brała udział we wszystkich sezonach Formuły 1, ale dawno w jej barwach nie oglądaliśmy rodzimego kierowcy. O samych Włochów w stawce F1 również bardzo ciężko. Dopiero Antonio Giovinazzi przełamał negatywny trend w 2019 roku, zostając kierowcą Alfy Romeo.
Giovinazziemu pomogła... narodowość. 26-latek jest bowiem członkiem akademii talentów Ferrari i to właśnie ta ekipa umieściła go w Alfie Romeo. Wyniki kierowcy w minionym sezonie pozostawiały sporo do życzenia i gdyby nie wsparcie rodzimej firmy, najpewniej nie otrzymałby on nowej umowy.
Jak zatem wytłumaczyć fenomen, że Włosi od lat są zakochani w Ferrari, mają najlepiej rozwinięty system kartingu, a nie potrafią wyszkolić świetnego kierowcy? - Podstawa jest bardzo prosta. W motorsporcie wszystko zaczyna się od pieniędzy - powiedział Giovinazzi w rozmowie z RacingNews365.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Orlenu o wspieraniu sportowców. "Nie chodzi tylko o wizerunek i biznes"
Zdaniem kierowcy Alfy Romeo, wielu Włochów nie posiada aż tylu środków, by przez wiele lat wspierać pociechy w drodze do F1. - Na to potrzeba fury gotówki. Wielokrotnie sam musiałem zdobywać pieniądze, aby dostać się do F1. Nie wszystkim to się udaje. Nie każdy ma możliwości, by pozyskać sponsorów, a motorsport jest bardzo drogi już od dziecka - dodał Giovinazzi.
Co ciekawe, tego samego problemu nie ma w świecie MotoGP, w którym Włosi też mają swoją legendę - Valentino Rossi. W ostatnich latach doświadczony motocyklista wypromował w swojej akademii kilka młodych talentów. - Nazwisko Rossi ma zupełnie inną moc oddziaływania na Włochów niż moje czy innego kierowcy z Formuły 1 - zauważył Giovinazzi, zdaniem którego sukcesy "Doctora" nakręciły wielu Włochów do stawiania na motocykle kosztem samochodów.
Reprezentant Alfy Romeo ma jednak nadzieję, że wkrótce sytuacja związana ze szkoleniem młodych talentów w jego kraju ulegnie zmianie. - Musimy mieć nadzieję, że efekty przyniosą różnego rodzaju akademie, jakie teraz prowadzą duże zespoły F1. Do nich też trafiają kierowcy z Włoch. Może któryś z nich w ten sposób dostanie się do Formuły 1, a może ktoś pozna kogoś takiego jak Nicolas Todt. On jako menedżer zawsze stara się pomagać młodym talentom. Tego typu ludzie są potrzebni w motorsporcie - zakończył Giovinazzi.
Czytaj także:
Koronawirus zmienił plany Kubicy
Zespoły F1 na ratunek Wielkiej Brytanii