Koronawirus. "Nie jesteśmy pępkiem świata". Ostre słowa szefa Alfy Romeo
- W tym momencie nie jesteśmy pępkiem świata. Formuła 1 musi zachować pokorę - powiedział Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo. Francuz zwrócił uwagę, że w obecnej sytuacji jakiekolwiek dyskusje na temat F1 powinny zejść na dalszy plan.
Ferrari, mimo ciągle trwającej epidemii COVID-19 we Włoszech, ma być jednak gotowe na otwarcie swojej fabryki 14 kwietnia. Wtedy upłynie bowiem obowiązkowy, 21-dniowy termin, wyznaczony zespołom przez FIA.
Takich dyskusji kompletnie nie rozumie Frederic Vasseur. - W tym momencie nie jesteśmy pępkiem świata. Nie o nas trzeba się teraz martwić. Mówiąc wprost, nie jesteśmy teraz szczególnie ważni i przydatni dla społeczeństwa. Ono ma ważniejsze problemy na głowie - skomentował szef Alfy Romeo, którego cytuje "Blick".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film- Formuła 1 musi teraz pozostać pokorna i spokojna. Dopóki ludzie chorują, to nie jest odpowiedni czas na jakiekolwiek dyskusje o samochodach i ściganiu się - dodał Francuz.
To nie pierwsza tego typu wypowiedź Vasseura w ostatnim czasie. Tuż po odwołaniu Grand Prix Australii, na które zespoły udały się mimo ryzyka związanego z koronawirusem, szef Alfy Romeo grzmiał na rywali. Zwłaszcza po tym jak niektóre zespoły chciały się ścigać bez McLarena na polach startowych. To właśnie w tej ekipie wykryto przypadek koronawirusa. - Jazda bez nich byłaby niesprawiedliwa - mówił.
Fabryka Alfy Romeo w szwajcarskim Hinwil obecnie również pozostaje zamknięta w związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem. Zespół, w którym rezerwowym jest Robert Kubica, nie planuje jej otwierać w najbliższym czasie. Co więcej, Alfa Romeo zaapelowała do FIA, by wydłużyła okres obowiązkowego zamknięcia fabryk w kwietniu. W ten sposób wszystkie ekipy F1 nie mogłyby prowadzić działalności i rozwijać tegorocznych konstrukcji.
Formuła 1 być może wróci do rywalizacji pod koniec czerwca. Wtedy w kalendarzu znajdują się Grand Prix Kanady czy Grand Prix Francji. Szanse na to, że te rundy odbędą się zgodnie z planem są niewielkie. To z kolei sprawia, że bardziej realny termin wznowienia rywalizacji w F1 to lipiec.
- Wiele wyścigów już zostało odwołanych. Nie mamy dochodów od telewizji i sponsorów. To może wywołać problemy w niektórych zespołach. Zwłaszcza jeśli ktoś będzie chciał później zorganizować na przykład trzy wyścigi w trzy tygodnie. To zmusi nas do zatrudniania dodatkowych pracowników, bo nie mamy takiej kadry, by sobie z tym poradzić - zauważył Vasseur.
Czytaj także:
Bernie Ecclestone nie boi się koronawirusa
F1 postawi na wyścigi bez publiczności?