F1. Dwa wyścigi w Austrii i Wielkiej Brytanii? Formuła 1 próbuje ratować sezon

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Grand Prix Kanady zostało oficjalnie przełożone, a to nie koniec zmian w kalendarzu F1. Lada moment taka sama decyzja zapadnie względem Grand Prix Francji. Szefowie Formuły 1 mają nowe pomysły na uratowanie sezonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Po decyzji o odwołaniu Grand Prix Kanady, pierwszym tegorocznym wyścigiem powinno być Grand Prix Francji, które jest zaplanowane na 28 czerwca. Tyle że rundy Formuły 1 na torze Paul Ricard w tym terminie nie będzie. Szefowie F1 mają świadomość tego, że do tego momentu nie uda się zwalczyć koronawirusa na świecie. Komunikat o odwołaniu Grand Prix Francji ma być tylko formalnością.

W gabinetach szefów F1 trwa gorąca dyskusja na temat tego, jak zaplanować kalendarz na rok 2020, by odbyło się chociaż 15 wyścigów i nie trzeba było renegocjować kontraktów sponsorskich i telewizyjnych. Zyskać na tym mogą dwa kraje - Austria i Wielka Brytania.

Grand Prix Austrii powinno się odbyć 5 lipca. Tamtejsi działacze są przekonani, że impreza dojdzie do skutku w tym terminie. Co więcej, zgłosili gotowość organizacji aż dwóch wyścigów F1 w tym roku. - Musimy poczekać i zobaczyć, co się stanie. Nie jesteśmy sami na świecie - powiedział w "Motorsport Magazin" Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"

- Zaleta Red Bull Ringu jest taka, że w każdej chwili możemy zorganizować drugi wyścig. Wystarczy tylko odblokować system i otworzyć bramy toru. To tylko kwestia negocjacji z Liberty Media i tego, jak będzie wyglądać sytuacja z innymi rundami w tej części Europy - dodał Austriak.

Podobną propozycję złożyli Brytyjczycy, którzy są w stanie zorganizować drugi wyścig F1 na torze Silverstone, ale z wykorzystaniem odwróconej nitki toru. - To nie jest głupi pomysł. Nie mamy homologacji na taki układ toru, ale mamy sporo czasu na jej uzyskanie. To jest czas, gdy trzeba podejmować nadzwyczajne i trudne decyzje - powiedział Stuart Pringle, szef toru Silverstone.

Brytyjczyk podkreślił też, że organizacja dwóch wyścigów F1 w Wielkiej Brytanii byłaby bardzo prosta pod względem logistycznym. - Większość zespołów ma swoje siedziby rzut kamieniem od toru. Pod względem operacyjnym byłoby to bardzo proste. Dysponujemy też odpowiednią infrastrukturą. Część pracowników mogłaby nawet spać na torze, bo mamy taką możliwość - dodał Pringle.

Grand Prix Wielkiej Brytanii w tegorocznym kalendarzu F1 znalazło się w drugiej połowie lipca. Promotorzy rundy na Silverstone wierzą, że do tego momentu uda się zwalczyć koronawirusa.

- Formuła 1 jest teraz w trudnej sytuacji. Nie można patrzeć tylko na to, co dzieje się na Wyspach, ale trzeba też analizować sytuację w innych krajach. Pytanie o dwie rundy w naszym kraju wcale nie jest takie szalone - wyjaśnił Pringle w "The Sun".

Do tej pory F1 odwołała 9 z 22 tegorocznych wyścigów. Wprawdzie szefowie królowej motorsportu mają nadzieję, że część z nich uda się rozegrać w późniejszym terminie, ale kalendarz i tak nie będzie tak długi jak planowano. Co więcej, może się okazać, że konieczne będzie rozgrywanie Grand Prix w styczniu i lutym 2021 roku, choć nadal będą one zaliczane do sezonu 2020.

Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle

Źródło artykułu: