W Formule 1 trudno pogodzić interesy wszystkich stron w obliczu pandemii koronawirusa. Z jednej strony F1 chce rozegrać jak największą liczbę wyścigów, by wypełnić limity zapisane w umowach sponsorskich i telewizyjnych, ograniczając tym samym straty finansowe.
To, co jest dobre dla samej Formuły 1, niekoniecznie korzystnie działa dla małych zespołów. Im też zależy na tym, by rozegrać jak najwięcej wyścigów, bo to się przełoży na wyższe nagrody finansowe otrzymane od F1. Tyle że będzie też równoznaczne z kolejnymi wydatkami, przez co bilans może wyjść na zero.
- Jeśli chcesz robić więcej Grand Prix bez jakiejkolwiek przerwy, to jest to droższe rozwiązanie. Rozegranie 18 wyścigów w sześć miesięcy kosztuje więcej niż 18 wyścigów w ciągu roku - powiedział "Autosportowi" Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
- Jeśli mamy wyścig po wyścigu, to musimy tworzyć dodatkowe części zapasowe do samochodów. Musimy też zwiększyć zatrudnienie i postawić na dodatkowych mechaników, aby zmieniali się oni cyklicznie. To będzie bardzo kosztowne. Do tego nie będziemy w stanie opracować samochodu na rok 2021, bo po prostu zabraknie nam ludzi. Nie mamy tylu środków, aby to zrobić - dodał Francuz.
Vasseurowi nie spodobają się zatem ostatnie wypowiedzi Rossa Brawna. Dyrektor sportowy F1 będąc gościem Sky Sports zdradził, że plan dotyczący sezonu 2020 polega na rozgrywaniu trzech wyścigów z rzędu, po czym następowałby jeden weekend przerwy, a następnie kierowcy i zespoły znów przystępowałyby do trzech Grand Prix z rzędu.
- Będę zwolennikiem wszelkich decyzji, które pomogą w organizacji jak największej liczby wyścigów. Jestem pewien, że trzy wyścigi z rzędu będą w kalendarzu, tak jak to miało miejsce w sezonie 2018. Może jednak trzeba byłoby się zastanowić nad dwudniowymi weekendami F1? Bo trudno będzie nam podzielić obowiązki i pracę, jeśli mamy odjechać 15-18 wyścigów w ciągu pół roku - stwierdził Vasseur.
- Dla małych zespołów wyzwanie będzie jeszcze większe, bo my nie mamy tylu pracowników. Nie jesteśmy w stanie rotować załogami mechaników, tak jak to robią najwięksi. Dlatego mali gracze mocniej ucierpią w tej sytuacji. Musimy znaleźć rozwiązanie, które nieco nam ułatwi sprawę. Wszyscy muszą być elastyczni i włączyć się w rozmowy na temat opracowania kompromisu - podsumował szef Alfy Romeo.
Formuła 1 ze względu na pandemię koronawirusa podjęła już szereg decyzji, by pomóc mniejszym ekipom. Na sezon 2022 przesunęła rewolucję techniczną, więc zespoły do końca tego roku nie muszą się martwić koniecznością rozwijania dwóch konstrukcji na raz. Do tego ograniczono limit wydatków z planowanych 175 do 150 mln dolarów. Vasseur i szefowie małych ekip naciskają jednak, by ten pułap obniżyć jeszcze do 100 mln dolarów.
Czytaj także:
Kubica o tym, jak ludzie zbagatelizowali koronawirusa
Powstał plan, w jaki sposób wznowić sezon F1