W tej chwili pierwszym wyścigiem Formuły 1 w kalendarzu jest Grand Prix Francji (28 czerwca), ale najprawdopodobniej i te zawody zostaną odwołane. Za kulisami trwają w tej chwili rozmowy, które mają przygotować F1 na koniec pandemii koronawirusa.
- Podróżowanie zespołów na wyścigi to jeden z głównych problemów. Prawdopodobnie w grę wchodzi start sezonu w Europie. Być może będą to wyścigi bez udziału publiczności. Moglibyśmy stworzyć bardzo zamknięte środowisko - powiedział w Sky Sports Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.
- Zespoły mogłyby korzystać z wynajętych przez nas czarterów, to my dowozilibyśmy ich na tory. Do tego upewnialibyśmy się, że wszyscy przechodzą testy na obecność koronawirusa, że są zdrowi. Tym samym ograniczymy ryzyko - dodał Brawn.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Brytyjczyk podkreślił, że F1 nie jest orędownikiem organizowania wyścigów bez kibiców na trybunach, ale takie rozwiązanie będzie lepsze niż dalsze opóźnianie momentu rozpoczęcia sezonu.
- To nie jest świetne rozwiązanie, ale lepsze niż brak wyścigów. Musimy pamiętać, że w domach siedzą miliony ludzi, którzy śledzą F1. Wielu z nich jest odizolowanych od społeczeństwa. Możliwość obserwowania F1 i zapewnienie im rozrywki byłoby ogromną wartością dodaną - wyjaśnił dyrektor F1.
- Analizujemy strukturę organizacyjną, która dałaby nam najlepszy start sezonu. Nie ma bowiem sensu zaczynać mistrzostw, by po chwili je zatrzymywać. Dlatego najpewniej zaczniemy zmagania w Europie. Na teraz wyobrażam sobie, że będzie to wyścig bez kibiców - podsumował Brawn.
Formuła 1 chce rozegrać w tym sezonie 18-19 wyścigów. Aby tak się stało, rywalizacja musiałaby ruszyć na początku lipca. Jeden ze scenariuszy zakłada organizację trzech wyścigów z rzędu, weekend przerwy i znów trzy wyścigi F1.
Inna z opcji to organizowanie dwóch wyścigów w trakcie jednego weekendu. Brawn podkreślił przy tym, że wyłonienie mistrza świata wymaga rozegrania ośmiu rund F1. Aby spełnić ten wymóg, sezon mógłby ruszyć nawet w październiku.
Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle