Robert Kubica jako jeden z nielicznych sportowców w Polsce miał okazję obserwować to, jak kolejne kraje podchodziły do tematu koronawirusa. Jeszcze w lutym był w Hiszpanii na testach Formuły 1, później wolny czas spędzał we Włoszech czy Monako, a w połowie marca podróżował do Australii, gdzie miał się odbyć pierwszy wyścig F1 nowego sezonu.
Kubica w rozmowie z Michałem Polem na Kanale Sportowym zauważył, że ludzie na Zachodzie bardzo długo bagatelizowali temat COVID-19.
- Zauważyłem jedną różnicę. Wyjeżdżając z jednego państwa do drugiego, nawet 100 kilometrów, przekaz tego był zupełnie inny. Ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego, co działo się we Włoszech. W Australii mieszkańcy nie wiedzieli, co dzieje się w Europie. A nawet jak wiedzieli, to myśleli, że to do nich nie dotrze - powiedział Kubica.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- To tak jakbyśmy my uważali, że skoro jesteśmy tysiąc kilometrów od Włoch, to u nas koronawirus się nie wydarzy - dodał rezerwowy kierowca Alfa Romeo.
35-latek już wcześniej mówił o tym, że nie wyobraża sobie m.in. organizowania wyścigów bez kibiców na trybunach, bo to oni zapewniają dochód organizatorom poszczególnych imprez. Kubica nie chciał też wyrokować, w którym momencie uda się w ogóle wznowić sezon F1.
- Jesteśmy w bardzo trudnym okresie, ale niektóre państwa będą miały tendencję do powracania do swojego życia. To nie znaczy, że tysiąc kilometrów w prawo czy lewo sytuacja będzie taka sama. Dlatego trzeba będzie bardzo uważać. F1 to sport światowy. Chociażby Alfa Romeo ma siedzibę w Szwajcarii, ale pracuje tam wielu ludzi z całego świata - stwierdził Kubica.
Krakowianin okres pandemii spędza w apartamencie w Monako. Jak zdradził, z domu wychodzi tylko dwa razy w tygodniu na zakupy. Sam sobie gotuje. Nie może nawet trenować na rowerze, bo taka aktywność w księstwie została zakazana.
- Monako idzie za tym, co dzieje się we Francji. Wszystkie ograniczenia weszły tu bardzo szybko i agresywnie. Kolarze, dla których bardzo ważny jest trening zewnętrzny, nawet oni nie mogą jeździć na rowerach. Bardzo mało osób jest na ulicach, jest bardzo spokojnie - zdradził Kubica.
Polakowi nie pozostaje nic innego, jak czekać na zakończenie okresu pandemii. W tej chwili zamknięto bowiem fabryki zespołów F1, przez co Kubica nie może chociażby pracować w symulatorze Alfy Romeo. To się nie zmieni nawet w momencie, gdy ekipy formalnie nie dostaną zgody na otwarcie swoich zakładów. Kubica nie może bowiem opuścić Monako, biorąc pod uwagę obecne restrykcje.
Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle