F1. Holendrzy mówią "nie" wyścigom bez kibiców. Runda na torze Zandvoort pod znakiem zapytania

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na torze
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na torze

Formuła 1 bierze pod uwagę rozpoczęcie sezonu w lipcu i rozgrywanie pierwszych wyścigów bez udziału publiczności. Wszystko po to, by ratować kontrakty telewizyjne i sponsorskie. Taką opcję odrzucili Holendrzy.

Na początku maja Holendrzy mieli mieć wielkie święto w Zandvoort. Po 35 latach przerwy Formuła 1 miała powrócić na tor, na którym w sezonie 1985 ze zwycięstwa cieszył się Niki Lauda. Po latach po sukces przed własną publicznością miał sięgnąć Max Verstappen.

Tyle że powrót F1 do Holandii został zepsuty przez koronawirusa. Wyścig odwołano, ale działacze nie wykluczają, że uda się go zorganizować w innym terminie. Problem polega na tym, że Holendrzy ani myślą rozgrywać imprezę bez udziału publiczności, a taki wariant forsuje Formuła 1.

- Wyścig bez kibiców jest nie do pomyślenia. Jeśli mamy organizować zawody, to nie możemy iść na jakiekolwiek kompromisy. To musi być święto, wielka feta. W naszym przypadku chodzi przecież o powrót F1 do Holandii po 35 latach przerwy. Powinniśmy świętować ze wszystkimi - stwierdził na łamach "Motorsportu" Jan Lammers, szef Grand Prix Holandii.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen

Lammers stwierdził, że Holandia musiałaby na nowo przemyśleć swoją obecność w kalendarzu, gdyby F1 zmuszała ją do rozgrywania wyścigu bez udziału kibiców. Na tę chwilę królowa motorsportu nie wystąpiła jednak do promotorów Grand Prix Holandii z taką prośbą.

- Wyścig bez kibiców nie jest czymś, o czym chcielibyśmy myśleć. Zastanowimy się nad tym, gdy oficjalnie wpłynie do nas taka prośba. Na szczęście, nikt nie kierował takiego pisma do nas w tej sprawie. Z naszego punktu widzenia, taka runda jest po prostu niemożliwa - dodał były kierowca F1.

Holender ma przy tym świadomość tego, że F1 obecnie znajduje się w trudnym położeniu z powodu pandemii koronawirusa. - Starają się zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy. Zespoły, organizatorzy i sponsorzy mają ten sam cel. Trzeba pogodzić interesy wszystkich - podsumował Lammers.

Reakcji Holendrów trudno się dziwić, bo ze względu na ogromną popularność Verstappena w kraju, wyprzedali oni wszystkie bilety na tegoroczne Grand Prix Holandii w kilka dni. Dlatego organizacja imprezy bez udziału publiczności nie będzie im się opłacać pod względem finansowym.

Dodatkowo Zandvoort zlokalizowane jest nad morzem, co wyklucza goszczenie F1 w okresie wakacyjnym, bo wtedy kurort morski tętni życiem. Dorzucenie w tym okresie Formuły 1 sprawiłoby, że w okolicy zabrakłoby miejsc noclegowych. Dlatego mówi się, że Holandia ostatecznie nie znajdzie miejsca w tegorocznym, poprawionym kalendarzu.

Czytaj także:
Wraca temat oszustw Ferrari w F1
McLaren grozi opuszczeniem F1

Komentarze (0)