Koronawirus sprawił, że odwołano już 9 z 22 tegorocznych wyścigów Formuły 1, co uderza finansowo w zespoły. Ekipy nie zarabiają i nie mogą też liczyć na wpłaty od sponsorów, skoro nie są realizowane warunki umów sponsorskich.
Z tego powodu w świecie F1 sporo mówi się o możliwych bankructwach ekip. Na liście zagrożonych znajdują się m.in. Williams, Haas czy Renault. Ten pierwszy zespół już zaczął ratować się kredytem u Michaela Latifiego. Kanadyjski miliarder miał pożyczyć Brytyjczykom co najmniej 50 mln funtów. Zabezpieczeniem umowy są m.in. budynki Williamsa oraz jego samochody, dlatego Latifi może w niedalekiej przyszłości przejąć legendarny zespół.
Powrót do F1 w roli właściciela zespołu w tej sytuacji wykluczył za to Flavio Briatore. - Dlaczego powinienem w ogóle o tym myśleć? Odniosłem sukces w F1, zarobiłem w tym sporcie mnóstwo pieniędzy - powiedział były szef Renault w rozmowie z "Bild am Sonntag". Briatore w latach 2005-2006 poprowadził francuską ekipę do dwóch tytułów mistrzowskich zdobytych wspólnie z Fernando Alonso. Wcześniej odnosił sukcesy w Benettonie.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill
Zdaniem Włocha, nie jest to najlepszy moment na inwestowanie w ekipy F1. - Jeśli ktoś chce stracić fortunę, niech sobie teraz kupi zespół - dodał.
Wątpliwości, co do dalszego funkcjonowania Haasa w F1 potwierdził też Gunther Steiner. - Zamiast wydawać setki milionów na F1, Gene Haas może sobie po prostu kupić bilet do Paddock Clubu i obejrzeć wyścig jako VIP - skomentował szef Haasa w "Motorsport Magazin".
Kluczowe dla dalszych losów prywatnych zespołów mogą być decyzje, jakie w najbliższych dniach podejmą szefowie F1. Naciskają oni na znaczne ograniczenie wydatków. Już kilka dni temu podjęto decyzję ws. obniżenia limitu finansowego do 150 mln dolarów. Właściciel F1 chciałby jednak, aby wynosił on 100 mln dolarów.
- Musimy osiągnąć kompromis. Wybrać takie rozwiązanie, które pozwoli się ścigać dużym i małym graczom. Samo uczestniczenie w wyścigach, bycie cztery sekundy wolniejszym od najlepszych i wydawanie na to fortuny nie ma sensu. Wszyscy muszą to zrozumieć - podsumował Steiner.
Kryzys wywołany koronawirusem może też stworzyć szansę Orlenowi, który obecny jest w F1 jako sponsor tytularny zespołu Alfa Romeo. Niewykluczone, że producent samochodów wycofa się z promocji poprzez królową motorsportu. Wtedy polska firma będzie miała otwartą drogę do zwiększenia swojego zaangażowania w stajnię z Hinwil.
Czytaj także:
Zespoły DTM mierzą się z kryzysem
Stirling Moss miał zostać dentystą. Wspomnienie legendy F1