Już we wtorek "La Gazetta dello Sport" informowała, że Sebastian Vettel odrzucił nową ofertę kontraktu od Ferrari. Zespół miał mu przedstawić ledwie roczną umowę z zarobkami na poziomie 12 mln euro, podczas gdy obecnie zgarnia on rocznie ok. 30-35 mln euro.
Na jaw wychodzą nowe kulisy rozmów kontraktowych. - To chyba żart - takimi słowami miał skwitować propozycję Ferrari czterokrotny mistrz świata Formuły 1. Niemiec utrzymuje, że zasłużył na znacznie dłuższą, bo trzyletnią umowę, która odpowiednio zabezpieczyłaby jego przyszłość.
Według włoskich mediów, Ferrari już przygotowuje się na odejście Vettela. W Maranello miała powstać krótka lista życzeń. Na niej znajdują się Daniel Ricciardo, Carlos Sainz oraz Antonio Giovinazzi. Najwyżej mają stać akcje tego pierwszego.
ZOBACZ WIDEO: Zakażony koronawirusem sportowiec ostrzega chorych. "To rozwala psychikę"
Ricciardo, jeszcze w barwach Red Bull Racing, udowodnił swoje umiejętności i wygrywał wyścigi F1. Potrafił też znaleźć wspólny język z Maxem Verstappenem, a w Ferrari czekałoby na niego podobne wyzwanie. Drugim kierowcą włoskiej ekipy jest bowiem Charles Leclerc. Ricciardo świetnie się zna z 22-latkiem, bo obaj w trakcie sezonu mieszkają w Monako.
"F1 Insider" do listy życzeń Ferrari dopisał jeszcze Fernando Alonso. Hiszpan ciągle jest zainteresowany powrotem do stawki królowej motorsportu, ale zdecyduje się na to jedynie w przypadku otrzymania miejsca w konkurencyjnym samochodzie. Alonso bronił barw Ferrari w latach 2010-2014.
Sam Vettel ostatnio zdradził, że prowadzi rozmowy kontraktowe jedynie z Ferrari. 32-latek liczył na ich zakończenie jeszcze przed wznowieniem sezonu F1. Ze względu na pandemię koronawirusa w tym roku nie rozegrano jeszcze ani jednej rundy mistrzostw świata. Do wznowienia rywalizacji miałoby dojść w lipcu. Dlatego też Niemiec nie ma zbyt wiele czasu na zastanawianie się.
Czytaj także:
Robert Kubica mógł wrócić do rajdów w tym roku
Barrichello bezwzględny dla Williamsa