W obszernym wywiadzie dla portalu rowery.org Robert Kubica mówił m.in. o swojej wielkiej pasji do kolarstwa. W trakcie rozmowy wyszło na jaw, że w styczniu 2018 r., kiedy został oficjalnie ogłoszony kierowcą rezerwowym Williamsa w Formule 1, krakowianin... został potrącony przez samochód!
- Mało osób o tym wie, ale teraz się dowiedzą, że zostałem potrącony. 3 albo 4 dni po tym, jak zostałem ogłoszony rezerwowym kierowcą Williamsa. Miałem zaliczyć podjazd (podczas treningu na rowerze - przyp. red.), ale nadciągały czarne chmury, więc pomyślałem "dopiero co zostałem ogłoszony kierowcą rezerwowym Williamsa, nie będę ryzykował i zjeżdżał w deszczu, to nie jest przyjemność. Pojadę do domu i jak będzie jeszcze brakowało, to dokręcę 40-60 minut na trenażerze" - wspominał.
Kubica jechał pustą drogą, kiedy nagle pojawił się tam samochód. - Tylko ja jadę, widzę to auto, ono staje i nagle rusza. I nie to, że rusza powoli... No i bum. Pan po prostu zatrzymał się na stopie, ja myślałem, że on skręci w lewo w moim kierunku jazdy. On mnie po prostu nie zauważył - ocenił.
Na szczęście, skończyło się tylko na strachu. Zwycięzca GP Kanady F1 z 2008 r. był lekko poobijany, ale rower nie wytrzymał uderzenia. - Trek niestety umarł śmiercią naturalną. Mnie nic poważnego się nie stało, ale rower do kasacji - zakończył Kubica.
W tym roku 35-letni Kubica pełni funkcję kierowcy rezerwowego Alfa Romeo Racing Orlen w F1, a także będzie uczestniczył w serii Deutsche Tourenwagen Masters (DTM) w zespole klienckim Orlen Team ART.
Zobacz:
Robert Kubica wiele zawdzięcza kolarstwu. Rower pozwolił mu zrzucić zbędne kilogramy
F1. "Nie pamięta, co robił". Robert Kubica odpowiedział Heidfeldowi
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy