Robert Kubica został zatrudniony przez Alfę Romeo w roli rezerwowego, ale otrzymał też jasne zadanie do realizacji. Miał rozwijać symulator, który powstał w Hinwil za kwotę kilku milionów euro. Aby maszyna była kompatybilna z prawdziwym samochodem, Kubica już w lutym w Barcelonie dostał szansę podczas zimowych testów Formuły 1.
Na tym nie koniec, bo Kubica ma też zagwarantowane występy w piątkowych treningach. Jeszcze na początku roku nieoficjalnie mówiło się, że ma być ich pięć. Wydaje się jednak, że tamte ustalenia przestały być aktualne z powodu koronawirusa. Pandemia COVID-19 sprawiła, że sezon 2020 nie będzie bowiem tak długi. Zamiast 22 wyścigów rozegranych zostanie znacznie mniej.
- Na pewno będziemy rozmawiać o piątkowych treningach. Musi się wyklarować sytuacja. To nie są takie jazdy, by tylko sobie pojeździć. Chodzi o to, by mieć konkretną wiedzę na temat samochodu, co zmieniamy i jak to wpływa na niego. Wszystko po to, by też rozwijać symulator. Dlatego nadal będę w treningach jeździć - powiedział Kubica w rozmowie z Płocką Telewizją.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy
35-latek podkreślił, że trudno będzie zrealizować ambitną wizję Formuły 1 i zorganizować aż 15-18 wyścigów w tym sezonie. Zwłaszcza w dobie ciągle trwającej pandemii koronawirusa, gdy wiele krajów zakazuje organizacji imprez masowych.
- To nie jest mecz piłkarski, że zamykamy stadion i mamy wszystko gotowe. Wyścigi F1, zwłaszcza jeśli są na torach ulicznych, to tygodnie czy nawet miesiące pracy. Mało organizatorów jest w stanie podnieść rękę i powiedzieć "ja jestem gotowy" - dodał rezerwowy Alfy Romeo.
Nie należy przy tym zapominać, że Kubica posiada też kontrakt w DTM, gdzie jest związany z Orlen Team ART i ma się ścigać samochodem BMW. Gdy rywalizacja w tej serii ruszy, wiele wyścigów zacznie nakładać się z Formułą 1. To dodatkowo utrudnia zadanie polskiemu kierowcy.
- To miał być hardkorowy rok. Miałem mieć mało wolnych weekendów. Miałem mieć wyścigi przez dziewięć weekendów z rzędu. Generalnie miało mnie nie być w domu. Obecny okres to wszystko zmienił. Cały świat wyścigowy będzie się musiał zaadoptować - skomentował Kubica, który od kilku tygodni pozostaje w swoim apartamencie w Monako i nawet nie decyduje się na treningi rowerowe na zewnątrz.
Kubica poruszył też temat konkurencyjności Alfy Romeo. Wprawdzie w trakcie zimowych testów w Barcelonie był on w stanie jedną z sesji zakończyć na czele stawki, ale nie był to pokaz realnego tempa stajni z Hinwil. Zdaniem Polaka, gdyby sezon F1 ruszył normalnie w marcu, Alfa Romeo miałaby problemy z regularnym zdobywaniem punktów.
- To, co się dzieje teraz będzie mieć jednak wpływ na sytuację. Rozwój samochodu jest jednak bardzo ważny. Szybko karty na stole mogą się zmienić. Początek sezonu byłby trudny dla nas, by wbić się do systematycznej walki o punkty. Jeśli wystartujemy w najbliższych miesiącach, to maszyny nie będą takie same, jak te które mieliśmy zobaczyć w Australii. Zespoły miały zaplanowany rozwój, przygotowane części - podsumował Kubica.
Czytaj także:
Robert Kubica może mówić o szczęściu
Robert Kubica do dziś nie podziękował Nickowi Heidfeldowi