Formuła 1 przechodzi przez niezwykle gorący okres. Nie tak dawno zespoły porozumiały się, co do dalszego ograniczania kosztów. Od sezonu 2021 limit wydatków będzie wynosić 145 mln dolarów, a w kolejnych latach będzie stopniowo obniżany.
Również w roku 2021 mieliśmy być świadkami rewolucji technicznej i wprowadzenia zupełnie nowych samochodów F1, ale koronawirus i kryzys wywołany przez pandemię sprawiły, że nowe zasady wejdą w życie sezon później niż planowano.
W roku 2025 Formuła 1 ma wprowadzić zaś zupełnie nowe silniki, o czym poinformował hiszpański dziennikarz Albert Fabrega. Według jego informacji, bardzo prawdopodobne jest pozbawienie jednostek napędowych generatora MGU-H. To przełomowa technologia, ale mająca mnóstwo słabości i będąca kulą u nogi F1. Głównie ze względu na koszty i awaryjność.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Beckham wciąż ma to coś. Nie dał szans synowi w popularnej grze
MGU-H to system, który pozwala odzyskiwać energię kinetyczną traconą podczas hamowania, a następnie zamienia ją na energię elektryczną. Rozwiązanie jest bardzo drogie, złożone w budowie i prowadzi do rozwarstwienia stawki F1. Nie jest bowiem tajemnicą, że MGU-H jest obecnie bolączką m.in. Renault, które mimo wielu lat pracy nie potrafi udoskonalić tej technologii.
FIA i Formuła 1 chciały wprowadzenia zmian w silnikach już w roku 2021, wraz z pierwotnym terminem rewolucji technicznej. Wtedy zaprotestowali jednak obecni producenci (Mercedes, Ferrari, Honda i Renault). Uznali oni, że skoro żadna z nowych firm nie chce dołączyć do stawki i produkować jednostek napędowych, to zmiany są niepotrzebne i wygenerują jedynie kolejne koszty.
Światowa federacja i właściciel F1 stoją jednak na stanowisku, że producenci nie są zainteresowani królową motorsportu właśnie z powodu takich systemów jak MGU-H czy MGU-K, które na starcie generują ogromne wydatki, a nie przynoszą większych profitów.
Czytaj także:
George Russell domaga się transferu do Mercedesa
Mercedes ma trafić na sprzedaż