Idea wyścigów kwalifikacyjnych wraca do Formuły 1 co jakiś czas. Zdaniem Liberty Media, właściciela F1, gwarantowałyby one większe emocje niż tradycyjne kwalifikacje. Pomysł jest bardzo prosty. W sobotę rozgrywany byłby 30-minutowy wyścig, w którym najlepsi kierowcy ustawialiby się na tyłach stawki. Na podstawie jego wyników ustawiane byłyby pola startowe w niedzielę.
Właściciel F1 chciał wykorzystać kryzys w królowej motorsportu i wypróbować wyścigi kwalifikacyjne przy okazji rund na Red Bull Ringu i Silverstone. Sytuacja wydawała się być idealna, bo tory w Austrii i Wielkiej Brytanii będą w tym roku dwukrotnie gościć F1. Tym samym Formuła 1 zyskałaby porównanie tego, jakie emocje dają tradycyjne kwalifikacje, a jakie wyścig kwalifikacyjny.
Aby pomysł w ogóle wszedł w życie, musiały się na niego zgodzić wszystkie ekipy F1. Tutaj pojawił się problem, bo ideę od początku torpedował Mercedes. Niemcy uznali, że wyścigi kwalifikacyjne to próba sztucznego tworzenia emocji. Dodatkowo to właśnie stajnia z Brackley byłaby najbardziej poszkodowana wskutek nowych regulacji, bo to Lewis Hamilton zwykł regularnie zgarniać pole position.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!
Na ostatniej prostej Mercedes zyskał sojusznika - "nie" zmianie formatu kwalifikacji w wybranych rundach F1 powiedziało też Racing Point.
- Rozmawialiśmy o wyścigach z odwróconymi polami startowymi, ale nie wszyscy czuli się z tym pomysłem komfortowo. Wprowadzenie zmian w krótkim okresie czasu wymaga wsparcia wszystkich i jednomyślności - powiedział w rozmowie z oficjalnym serwisem F1 Chase Carey, szef Formuły 1.
- Ciągle coś zmieniamy i nadal będziemy szukać nowych sposobów na uatrakcyjnienie naszego sportu. Chcemy mieć pewność, że to nie jest nic sztucznego. Formuła 1 to świetny sport ze wspaniałą historią, wielkimi bohaterami i gwiazdami. Mamy tu niesamowicie utalentowanych kierowców i zamierzamy szanować zdanie każdego, ale to nie oznacza, że nie możemy spoglądać na inne koncepcje - dodał Carey.
Szef F1 zdradził, że być może w ciągu sezonu pojawią się inne pomysły do przetestowania. Podobnie jak w przypadku zmiany formatu kwalifikacji, wymagać one jednak będą jednomyślności wśród zespołów F1.
- W pewnym stopniu ten nietypowy sezon 2020 daje nam więcej możliwości. Możemy wypróbować coś, o czym byśmy nie pomyśleli w tradycyjnych czasach. Zawsze chcemy stawiać sobie jakieś wyzwania, próbować robić rzeczy inaczej, aby poprawiać ten sport - podsumował Carey.
Czytaj także:
F1 ma problem z kalendarzem. Wyścigi tylko w Europie?
Wyścigi F1 nie trafią do kanałów otwartych