Ferrari, po tym jak postanowiło zakończyć współpracę z Sebastianem Vettelem, musiało poszukać nowego kierowcy. Spore nadzieje na angaż w Maranello miał Antonio Giovinazzi. Obecny reprezentant Alfy Romeo liczył, że firma doceni jego niedawną pracę m.in. w symulatorze i tym samym spełni się jego marzenie z dzieciństwa o startach za kierownicą czerwonego samochodu.
Stało się jednak inaczej, bo Włosi postawili na Carlosa Sainza. Kierownictwo Ferrari uznało, że Giovinazzi nie jest jeszcze gotowy na jazdę w czołowej ekipie F1 i najlepiej, gdyby nadal się rozwijał w Alfie Romeo.
Decyzję Ferrari za błąd uznaje Giancarlo Minardi. - Dałbym Giovinazziemu szansę. Również po to, by podkreślić znaczenie włoskich korzeni i włoskiego hymnu w tym trudnym czasie. Nie chcę być źle zrozumiany. Nie mam nic do wyboru Sainza. Nawet dziesięć lat temu sugerowałem Ferrari, że warto go objąć programem rozwoju i zaprosić do akademii - powiedział były właściciel ekipy F1 w rozmowie z "Il Resto del Carlino".
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Carlos Sainz razem z Charlesem Leclercem stworzą najmłodszy duet w historii Ferrari. Zdaniem niektórych ekspertów, postawienie na tak niedoświadczonych kierowców zemści się na stajni z Maranello. - Przecież mają Leclerca, który już pokazał, że umie wygrywać w F1. Sainz to z kolei kierowca, który nie popełnia błędów i gwarantuje, że niemal zawsze będzie dojeżdżać do mety - ocenił Minardi.
- Mogę tylko powtórzyć. Gdybym to ja decydował, dałbym szansę Giovinazziemu ze względu na jego narodowość i znaczenie dla kraju. Jednak jestem w stanie zrozumieć powody, jakimi się kierowali przy wyborze Sainza - dodał 72-latek.
Minardi obawia się za to o sytuację, jaka będzie mieć miejsce w Ferrari w roku 2020. Vettel już wie, że odchodzi z zespołu i tym samym będzie mógł sprzeciwiać się woli kierownictwa. - To jest bardzo proste. Jeśli Sebastian chce kontynuować karierę w roku 2021, to zarządzanie nim w Ferrari będzie bardzo trudne. Będzie chciał udowodnić, że nadal jest najlepszym kierowcą. Nie chciałbym być na miejscu Mattii Binotto, szefa Ferrari. Co innego, jeśli Vettel planuje emeryturę, wtedy wszystkim w teamie będzie łatwiej - podsumował Włoch.
Giovinazziemu w obecnej sytuacji pozostaje liczyć na to, że swoimi występami w sezonie 2020 przekona do siebie szefów Alfy Romeo i otrzyma ofertę dalszych startów w tym zespole. Jego kontrakt wygasa bowiem z końcem roku. Na miejsce w stajni z Hinwil czyha m.in. Robert Kubica.
Czytaj także:
F1 ma problem z kalendarzem. Wyścigi tylko w Europie?
Wyścigi F1 nie trafią do kanałów otwartych