Wyniki zimowych testów Formuły 1 w Barcelonie nie były korzystne dla Ferrari. Jedni twierdzili, że Włosi celowo maskowali swoje tempo, pamiętając wydarzenia z ubiegłej kampanii. Wtedy Ferrari zdominowało testy, a w pierwszych wyścigach nowego sezonu wypadło blado. Byli też tacy, którzy jasno wskazali, że po problemach z legalnością silnika w roku 2019, ekipa z Maranello spadła w hierarchii F1 za Red Bull Racing.
O jazdach w Barcelonie, jakie miały miejsce w drugiej połowie lutego, niewielu już pamięta. Koronawirus na kilka miesięcy wstrzymał świat F1, ale ten powoli budzi się z nieplanowanego snu. Fabryka w Maranello wróciła już do pracy, a według informacji "La Gazetta dello Sport" okres zamknięcia został właściwie wykorzystany.
"Ferrari zamierza pracować na trzy zmiany dziennie, aby zrobić kolejny krok naprzód z silnikiem. Gdyby jego poprawiona wersja mogła się pojawić w samochodach już na początku lipca w Austrii, byłoby to ze sporą korzyścią dla Włochów" - napisała gazeta.
Włoscy dziennikarze twierdzą, że Ferrari opracowało nową głowicę cylindrów, które mają lepiej wykorzystywać mieszankę paliwa i tlenu. Dzięki temu silnik w modelu SF1000 ma zyskać dodatkową moc - ok. 20 koni mechanicznych.
W Maranello mają też trwać prace związane z poprawieniem aerodynamiki obecnej konstrukcji. Ferrari na pierwszy wyścig nowego sezonu F1 ma przygotować konstrukcję ze znacznie węższym przednim nosem i zmienionymi wlotami powietrza. "Te prace traktowane są przez zespół priorytetowo" - twierdzi "La Gazetta dello Sport".
Formuła 1 ma wznowić rywalizację na początku lipca w Austrii, gdzie dojdzie do dwóch wyścigów z rzędu. Dla ekip i kierowców będzie to pierwsza okazja do przetestowania swoich możliwości od momentu zakończenia zimowych testów F1.
Czytaj także:
George Russell domaga się transferu do Mercedesa
Mercedes ma trafić na sprzedaż
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"