Jak poinformowała "La Gazetta dello Sport", trzech miliarderów miało wstępnie wyrazić zainteresowanie przejęciem Williamsa. Mowa o Michaelu Latifim, Dmitriju Mazepinie oraz Chanochu Nissanym. Zwłaszcza obecność na krótkiej liście tego pierwszego nie jest wielkim zaskoczeniem. Latifi senior już w tym roku uratował Williamsa dwukrotnie.
Najpierw, wpłacając do budżetu zespołu F1 ok. 35-40 mln euro poprzez swoje firmy, co wiązało się z zapewnieniem miejsca w ekipie jego synowi - Nicholasowi. Drugi ratunek nadszedł już w dobie koronawirusa, gdy kanadyjski miliarder udzielił Williamsowi pożyczki wartej kilkanaście milionów euro. W zamian pod zastaw trafiły m.in. siedziba, fabryka oraz zabytkowe samochody ekipy z Grove.
"Kariera syna jest dla niego ważna, ale jego zainteresowanie sportem jest znacznie szersze" - ocenił w "La Gazetta dello Sport" dziennikarz Mario Salvini, przypominając, że Latifi senior posiada m.in. kilka procent akcji konkurencyjnego zespołu F1 - McLarena.
O posiadaniu zespołu F1 marzy też Dmitrij Mazepin, bo w ten sposób chciałby on ułatwić karierę swojemu synowi. Nikita obecnie ściga się w Formule 2, ale bez większych sukcesów. Rosyjski oligarcha już w połowie 2018 roku próbował nabyć upadające Force India, ale wybrano wówczas ofertę Lawrence'a Strolla.
Trzeci potencjalny inwestor to Chanoch Nissany. Izraelski przedsiębiorca sam nawet testował maszynę F1, bo w roku 2005 wykupił sobie jazdy treningowe w upadającym Minardi. Teraz Izraelczyk wspiera karierę syna Roya, który dość niespodziewanie zimą został ogłoszony kierowcą rozwojowym Williamsa. Firmy powiązane z Nissanym mają wpłacić kilka milionów euro na konto ekipy w sezonie 2020.
Czytaj także:
Robert Kubica nie lubi łatwego życia
Mercedes przećwiczył nowy rygor sanitarny w F1
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni