Gdy stało się jasne, że Ferrari nie chce kontynuować współpracy ze Sebastianem Vettelem, w Maranello powstała krótka lista z dostępnymi kierowcami. Znaleźli się na niej Carlos Sainz, Daniel Ricciardo oraz Antonio Giovinazzi. Ostatecznie wybór padł na Sainza, który podpisał umowę na lata 2021-2022.
Tymczasem Giovinazzi miał nadzieję, że to on awansuje do Ferrari. Zwłaszcza że ciągle jest członkiem akademii talentów włoskiej ekipy. Mattia Binotto, szef zespołu, uznał jednak, że dla 26-latka byłoby za wcześnie na awans do tak utytułowanej stajni.
Co na to Giovinazzi? - Nadal jestem częścią rodziny Ferrari. Z tego się cieszę. Z tego, że byłem na tej krótkiej liście życzeń też. W karierze nigdy nie miałem łatwo. Zawsze musiałem walczyć o swoje, czasem musiałem coś poświęcać, by dostać coś innego. Myślę, że to faktycznie nie był właściwy moment na awans do Ferrari - powiedział kierowca Alfy Romeo w rozmowie ze Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Zdaniem Włocha, jego sytuację skomplikował koronawirus, bo pandemia opóźniła sezon 2020, przez co nie mógł się pokazać na torze. - Mam dopiero 23 wyścigi w F1 na koncie. W zeszłym roku musiałem dojrzewać w F1 i uczyć się tego sportu. W tym sezonie jeszcze się nawet nie ścigaliśmy. Wciąż jestem młody, więc jestem pewien, że jeśli tylko będę się rozwijać, ciężko pracować, to w przyszłości dostanę szansę w Ferrari - stwierdził Giovinazzi.
Podczas gdy Antonio Giovinazzi musi nadal czekać na swoją szansę w Ferrari, Charlesowi Leclercowi wystarczył ledwie jeden sezon w mało konkurencyjnej Alfie Romeo, by zapracować na awans do głównej ekipy. 26-latek zwraca jednak uwagę na to, że sytuacja jego i Leclerca jest inna.
- Wiem, że Charles dostał szansę po ledwie jednym sezonie, ale my jako Alfa Romeo mieliśmy problemy z samochodem w drugiej części sezonu 2019. Gdy zacząłem dorastać jako kierowca i prezentować lepsze umiejętności, to nie przekładało się to na wyniki na torze. Jednak nadal jestem częścią rodziny Ferrari, oni nadal mnie obserwują. Nadal mogę osiągnąć coś wspaniałego z Alfą Romeo, bo to mój zespół w sezonie 2020 i na tym się skupiam - podsumował Giovinazzi.
Biorąc pod uwagę, że Leclerc podpisał kontrakt do końca 2024 roku, a Sainz związał się z Ferrari umową na lata 2021-2022, to Giovinazzi najwcześniej będzie mógł zrealizować swoje marzenie w sezonie 2023. Pytanie, czy do tego czasu zachowa miejsce w F1.
Czytaj także:
Vettel nie zgodził się na obniżkę kontraktu
Williams może nie przetrwać kryzysu