George Russell żyje w przyjacielskich relacjach z Alexandrem Albonem, bo obaj znają się z niższych serii wyścigowych i trafili do Formuły 1 w tym samym okresie. Nie powinno zatem dziwić, że po kwalifikacjach do GP Węgier reprezentant Williamsa stanął w obronie starszego kolegi.
Albon w Q2 zajął dopiero trzynaste miejsce i został sklasyfikowany tuż za Russellem. - Chłopacy, mówiłem wam, że jak mnie wypuścicie na tor w takim korku, to nie będzie to miało sensu - narzekał przez radio Albon po swoim przejeździe.
- Znam Alexa od 15 lat. Od dawna razem należymy do padoku różnych serii wyścigowych. To jeden z lepszych kierowców, przeciwko któremu miałem okazję się ścigać. Verstappen i Leclerc też to często mówili, że Albon zawsze należał do czołówki. Dlatego naprawdę mi go szkoda - stwierdził w Sky Sports kierowca Williamsa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
- Red Bull zrobił tak, że Albon wyszedł na idiotę, a kompletnie nim nie jest. Nie wiem, co tam się dzieje, ale muszą to rozwiązać we własnym gronie - dodał Russell.
Kwalifikacje do GP Węgier były kompletnie nieudane dla Red Bull Racing, bo nie tylko Albon zanotował słaby wynik. Również Max Verstappen nie popisał się, choć awansował do Q3. W decydującej fazie kwalifikacji Holender wykręcił dopiero siódmy czas, co zdaje się przekreślać jego szanse na wygraną w wyścigu F1 na Hungaroringu.
Alexander Albon ciągle formalnie nie otrzymał potwierdzenia, że nadal będzie kierowcą Red Bulla w sezonie 2021. W ostatnich tygodniach kilkukrotnie z "czerwonymi bykami" łączony był bowiem Sebastian Vettel. Dlatego też 24-letni Taj znajduje się pod ogromną presją.
Czytaj także:
Romain Grosjean na wylocie z Haasa?
Potwierdzono dwa przypadki koronawirusa w F1