F1. Brazylia i Meksyk pozwą Formułę 1? Sprawa na ostrzu noża

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: festiwal F1 w Sao Paulo
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: festiwal F1 w Sao Paulo

W tym roku z powodu pandemii koronawirusa nie dojdą do skutku wyścigi Formuły 1 w Amerykach. Wściekli z tego powodu są Brazylijczycy i Meksykanie. Nie wykluczają oni pozwania F1 do sądu w związku z poniesionymi stratami finansowymi.

W tym artykule dowiesz się o:

Formuła 1 w ubiegłym tygodniu poinformował, że ciągły wzrost liczby chorych na COVID-19 sprawia, że wyścigi zaplanowane na kontynentach amerykańskich nie będą mogły dojść do skutku. Tym samym z kalendarza sezonu 2020 definitywnie wypadły GP USA, GP Kanady, GP Meksyku i GP Brazylii.

Brazylijczycy od razu nie ukrywali wściekłości, bo ich zdaniem statystki zachorowań na koronawirusa w Sao Paulo i okolicach toru Interlagos nie odbiegają od tych, jakie można odnotować chociażby w Wielkiej Brytanii.

- Umowę na organizację F1 można anulować tylko z powodu działania siły wyższej, czyli czegoś, co jest poza kontrolą zaangażowanych stron. Mam na myśli chociażby samolot spadający na bolidy albo to, że tor nagle znajdzie się pod wodą - powiedział gazecie "O Estado de Sao Paulo" Tamas Rohonyi, który jest odpowiedzialny za GP Brazylii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie

Rohonyi zdradził w brazylijskich mediach, że równie wściekli są Meksykanie. Wspólnie promotorzy GP Brazylii i GP Meksyku mają brać pod uwagę złożenie pozwu sądowego i domaganie się odszkodowania w związku z utraconymi przychodami.

- Dla nas odwołanie wyścigu to spora strata finansowa. Jeszcze nie zaczęliśmy sprzedawać biletów na wyścig na Interlagos, ale mamy pewne zobowiązania wobec sponsorów, różnych dostawców i naszych pracowników - stwierdził Rohonyi.

Decyzja o odwołaniu wyścigów F1 w Amerykach miała być też podyktowana obawami niektórych ekip. Pięć zespołów miało napisać specjalny list do szefów królowej motorsportu, w którym wyrażali swoje wątpliwości, co do podróżowania do zagrożonych rejonów w dobie pandemii koronawirusa.

- Śmieszy mnie taki list. Ktokolwiek go napisał, to chyba nie zna zasad mistrzostw. Umowa na organizację wyścigu nie mówi nic o tym, że dojdzie on do skutku, gdy zespoły będą tego chciały. Jeśli ktoś boi się lotu do Brazylii, to niech nie przylatuje. Przecież to nie jest obowiązkowe - dodał Rohonyi.

Gniew promotora GP Brazylii może wynikać z faktu, że wraz z końcem 2020 roku wygasa umowa, która pozwalała torowi Interlagos organizować wyścigi F1 za darmo. Obecnie trwają rozmowy ws. nowego kontraktu, ale są dalekie od finalizacji. Na dodatek ochotę na przejęcie praw do GP Brazylii ma Rio de Janeiro.

Czytaj także:
Koronawirus szansą dla Turków. Chcą wrócić do F1
Ferrari zacznie wygrywać dopiero w roku 2022

Komentarze (0)