W trakcie dwunastu miesięcy sporo się może zmienić w Formule 1, czego najlepszym dowodem są losy Ferrari. Przed rokiem Włosi na Spa-Francorchamps w GP Belgii dysponowali najmocniejszym silnikiem, a Charles Leclerc odniósł tam pierwsze zwycięstwo w karierze. Teraz pojazdy z jednostkami Ferrari zamykają stawkę.
Za spadek formy Ferrari odpowiada postępowanie FIA. Włosi w zeszłym sezonie mieli korzystać z nieregulaminowego silnika, choć nie zostało im to wprost udowodnione. Konieczność wprowadzenia zmian w jego konstrukcji sprawiła, że od początku sezonu 2020 główna ekipa, jak i Alfa Romeo oraz Haas, mają ogromne problemy.
W piątkowych treningach przed GP Belgii kierowcy korzystający z silników Ferrari nie pojawili się nawet w czołowej dziesiątce. W porannej sesji najlepszy był Kimi Raikkonen z Alfy Romeo, który zajął 13. pozycję. W popołudniowej sesji znów najszybszy był reprezentant Alfy Romeo - tym razem to Antonio Giovinazzi został sklasyfikowany na 13. miejscu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Byliśmy przed Ferrari! To są takie chwile, które na pewno zmotywują Kimiego do jeszcze cięższej pracy - żartował Frederic Vasseur, którego cytuje "Blick".
Szef Alfy Romeo jest ciągle przekonany, że bolid C39 nie jest pomyłką, a pokonanie Ferrari w piątkowych treningach przed GP Belgii jest na to najlepszym dowodem. - Robimy małe kroki naprzód. Teraz musimy to wszystko przełożyć na tor, zakwalifikować się na wyższych pozycjach i zdobyć punkty - dodał Vasseur.
Ekipie, w której rezerwowym jest Robert Kubica, trudno będzie jednak o punkty na GP Belgii. Brak mocy maksymalnej w silniku Ferrari będzie ku temu największą przeszkodą.
Alfa Romeo do tej pory zdobyła tylko dwa punkty w sezonie 2020. Mimo to, szwajcarsko-włoski zespół wyprzedza Haasa i Williamsa. Pocieszające dla Vasseura może być to, że te ekipy również w GP Belgii spisują się na tyle słabo, że nie pretendują do zdobycia punktów w najbliższą niedzielę.
Czytaj także:
Haas rusza na rynek transferowy. Zaprasza kierowców do siebie
Hamilton walczy z rasizmem, ale GP Belgii nie zbojkotuje