"Pomarańczowa armia" - tak zwykło nazywać się holenderskich kibiców Maxa Verstappena, którzy od kilku lat w ogromnych ilościach podróżują za swoim idolem po całym świecie. Fenomen kierowcy Red Bull Racing sprawił, że Holandia zakochała się w Formule 1.
Jednak z powodu koronawirusa tegoroczne wyścigi F1 odbywają się bez udziału publiczności. Tak jest chociażby z GP Belgii, które od kilku sezonów było szturmowane przez Holendrów. Obowiązujące zakazy nie odstraszyły jednak grupy fanatyków, by spróbować dostać się na tor Spa-Francorchamps.
Według dziennika "Algemeen Dagblad" belgijska policja zatrzymała autobus z Holandii, który był pełen kibiców Verstappena. Mieli oni nadzieję, że jakimś cudem dostaną się na obiekt Spa-Francorchamps, który zajmuje ogromną powierzchnię i w kilku miejscach nie jest strzeżony w sposób szczególny.
ZOBACZ WIDEO: Nie tylko FIFA The Best. Robert Lewandowski ma szansę na kolejną prestiżową nagrodę
Próba przedostania się na piątkowe treningi F1 przed GP Belgii zakończyła się dla Holendrów mandatami w wysokości 350 euro i odesłaniem do domu. Być może tak surowa reakcja policji sprawi, że w sobotę i niedzielę zabraknie śmiałków, którzy zdecydują się na podobne działania.
Ogromne zainteresowanie Verstappenem w Holandii sprawiło, że tamtejsi sponsorzy znaleźli środki na renowację toru Zandvoort i doprowadzili do pojawienia się GP Holandii w kalendarzu F1 po 35-letniej przerwie. 300 tys. biletów na tegoroczną edycję imprezy sprzedało się w kilka minut. Zawody trzeba było jednak odwołać z powodu COVID-19.
GP Holandii ma się pojawić w kalendarzu F1 w sezonie 2021, ale miejscowi działacze robią wszystko, aby w przyszłym sezonie kibice dostali zgodę na wejście na trybuny. Biorąc pod uwagę fascynację Holendrów swoim idolem, trudno się temu dziwić.
Czytaj także:
Claire Williams zaprzeczyła plotkom na temat Berniego Ecclestone'a
Anthoine Hubert. Śmierć, którą trudno zaakceptować