F1. GP Belgii. Nieporozumienie w Mercedesie. Valtteri Bottas nie dostał zgody na atakowanie Lewisa Hamiltona

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Valtteri Bottas
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Valtteri Bottas

W trakcie GP Belgii Valtteri Bottas poprosił o dodatkowy tryb pracy silnika, by zaatakować Lewisa Hamiltona. Nie dostał jednak na to zgody Mercedesa i był wyraźnie zaskoczony. Po wyścigu sprawę próbował wyjaśnić Toto Wolff.

Mercedes odniósł w GP Belgii szóste zwycięstwo w sezonie 2020, równocześnie świętując drugi dublet w kampanii. Lewis Hamilton sięgnął po bezproblemową wygraną, a za jego plecami do mety dojechał Valtteri Bottas. Jednak na początku wyścigu Fin miał ochotę na pokonanie zespołowego kolegi.

Bottas w trakcie komunikacji radiowej poprosił o dodatkowy tryb mocy silnika, by móc zbliżyć się do Hamiltona i podjąć próbę ataku na pierwszą pozycję. - Zgodziliśmy się, co do tego, że nie będziemy korzystać z tych systemów w walce przeciwko sobie - usłyszał od inżyniera w odpowiedzi.

- Pierwsze słyszę - odpowiedział po chwili Bottas, który musiał pogodzić się z drugim miejscem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Do sprawy po zakończeniu GP Belgii wrócił Toto Wolff. - Nie ma żadnych zasad między Hamiltonem a Bottasem. Mogą swobodnie się ścigać. Rano o tym rozmawialiśmy i zgodziliśmy się, co do tego, że mamy ograniczoną liczbę takich manewrów. Uzgodniliśmy, że nie będziemy ich stosować przeciwko sobie - powiedział "Motorsportowi" szef Mercedesa.

- Zawsze przecież istnieje ryzyko, że będziemy potrzebować dodatkowej mocy, by bronić się przed rywalem, chociażby przed Verstappenem. I o tym właśnie rozmawialiśmy. Być może Valtteri czegoś nie zrozumiał, stąd powtórzyliśmy mu to przez radio - dodał Wolff.

Sam Bottas po GP Belgii stwierdził, że niemożliwe jest ocenienie czy w którymś momencie wyścigu byłby w stanie jechać szybciej niż Hamilton. Fin ani przez chwilę nie miał czystego toru przed sobą, a jazda tuż za zespołowym kolegą miała wpływ na jego tempo i opony.

- Próbowałem wykorzystać wszystkie szanse jakie miałem. Największą był start, bo lepiej ruszyłem niż Lewis, ale musiałem uważać, by w niego nie wjechać. Potem był restart wyścigu po neutralizacji. Też miałem nadzieję, że go złapię, ale po prostu nie byłem w stanie - skomentował Bottas.

Czytaj także:
Russell przerażony wypadkiem w GP Belgii
Wraz ze sprzedażą Williamsa zakończyła się pewna era w F1

Komentarze (4)
avatar
Andrzej1313
31.08.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Chłop wie doskonale, że musi być zawsze drugi jak Adaś reżyser i udaje, że niby chce walczyć z BLM, jak go wyprzedzi to będzie już rasizm.