Ferrari zanotowało fatalny występ w GP Włoch na torze Monza w ubiegły weekend, a musi już myśleć o kolejnym wyścigu Formuły 1 - GP Toskanii. Zawody odbędą się na obiekcie Mugello, który należy do włoskiej firmy. Równocześnie będą dla Ferrari jubileuszem, bo firma z Maranello świętować będzie 1000. występ w historii F1.
Jak ujawnił "Motorsport", bolidy Ferrari w kolejny weekend F1 mają być pomalowane w ciemniejszy odcień czerwieni. Projekt nawiązywać będzie do kolorystyki, z jakiej Włosi korzystali w roku 1950, podczas pierwszego sezonu w historii królowej motorsportu.
Ferrari jest jedynym zespołem w F1, który brał udział we wszystkich rozegranych do tej pory sezonach. Wprawdzie Włosi nie pojawili się na starcie pierwszego wyścigu na Silverstone, ale następnie zgłosili trzy modele Ferrari 125 do GP Monako. Od tego momentu firma z Maranello pozostaje obecna w Formule 1, będąc jednym z jej symboli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
Jubileusz na Mugello może zepsuć słaba forma Ferrari. Włosi w roku 2020 dysponują kiepskim bolidem i jeszcze gorszym silnikiem, przez co zajmują obecnie szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Na dodatek włoski tor premiuje maszyny z mocną jednostką napędową, a to właśnie na tym polu ekipa traci teraz najwięcej do rywali.
Dość powiedzieć, że w niedzielnym GP Włoch kierowcy Ferrari nie zdobyli punktów. Sebastian Vettel odpadł z rywalizacji już na samym początku wskutek awarii układu hamulcowego. Z kolei Charles Leclerc na 24. okrążeniu popełnił błąd i rozbił swoje SF1000.
- To najgorsze z możliwych zakończenie trudnego weekendu. Już kwalifikacje były dla nas trudne, ale brak obu bolidów na mecie jest jeszcze gorszy. Zwłaszcza że w przypadku Sebastiana pojawił się problem z niezawodnością. Musimy jednak przewrócić stronę w książce, wyciągnąć wnioski z tej lekcji i skupić się na kolejnym Grand Prix - powiedział Mattia Binotto, szef Ferrari.
Czytaj także:
Kubica na czternastym miejscu w wyścigu DTM
Odejście rodziny Williamsów z F1 szokiem