Od samego początku było jasne, że GP Włoch będzie męczarnią dla Ferrari, bo tor Monza premiuje bolidy z mocnym silnikiem, podczas gdy Włosi takowym nie dysponują w tej chwili. Dość powiedzieć, że w kwalifikacjach Sebastian Vettel odpadł już w Q1, a Charles Leclerc pozostał na etapie Q2.
Niedzielny wyścig był kontynuacją dramatu Ferrari. Vettel odpadł z rywalizacji już na samym początku, gdy w jego bolidzie eksplodowały hamulce. Z kolei Leclerc na 24. okrążeniu wypadł z zakrętu Parabolica i doszczętnie rozbił swoją maszynę, powodując przy tym przerwanie wyścigu.
- To jest trudny rok i myślę, że dobrze się stało, że w sezonie 2020 na Monzy zabrakło kibiców - stwierdził później Vettel w Sky Sports, analizując fatalny występ ekipy z Maranello.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera
- Życie jest jakie jest. Wszystko zależy od tego, na czym się skupiasz. Nawet jeśli teraz, patrząc na naszą sytuację, trudno dostrzec pozytywy, to zawsze można je znaleźć. I myślę, że takim pozytywem jest właśnie to, że fani nie musieli tego widzieć z trybun - dodał Vettel.
Fatalny występ Ferrari na Monzie, w obliczu świetnych wyników takich ekip jak McLaren, Renault i Racing Point, sprawił, że Włosi zajmują obecnie szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1 i trudno będzie im walczyć o wyższe lokaty. Dla najbardziej utytułowanego zespołu w historii królowej motorsportu jest to kompromitacja.
- Na pewno tegoroczne GP Włoch jest dla nas trudnym doświadczeniem, bo co roku skupiamy się bardzo mocno na dobrym występie na Monzy. Nie możemy się jednak załamywać. Już za tydzień czeka nas kolejny wyścig. Musimy szukać pozytywów, nawet jeśli jest ich niewiele - stwierdził Vettel.
Kolejny wyścig F1 znów odbędzie się we Włoszech - na należącym do Ferrari torze Mugello. Ten obiekt również premiuje bolidy z mocnymi silnikami ze względu na długie proste. Dlatego należy oczekiwać kolejnego fatalnego występu stajni z Maranello. Będzie to o tyle trudne do przełknięcia dla fanów, że GP Toskanii to 1000. wyścig Ferrari w historii startów w F1.
Czytaj także:
Kubica na czternastym miejscu w wyścigu DTM
Odejście rodziny Williamsów z F1 szokiem