F1. GP Toskanii. George Russell sfrustrowany brakiem punktów. "Mam złamane serce"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

George Russell był przekonany, że uda mu się zdobyć choć punkt dla Williamsa w końcówce GP Toskanii. Tak się jednak nie stało, przez co nadal ciągle autorem ostatniego punktu dla ekipy z Grove w F1 jest Robert Kubica.

W tym artykule dowiesz się o:

Williams ciągle nie ma punktów w sezonie 2020, a w zeszłym roku kończył kampanię Formuły 1 z ledwie jednym "oczkiem" - wywalczył je w deszczowym GP Niemiec Robert Kubica. Po ponad dwunastu miesiącach od tamtych wydarzeń w F1 nadeszło równie chaotyczne GP Toskanii, w którym na mecie zobaczyliśmy tylko dwanaście bolidów.

W takich warunkach Williams miał spore nadzieje na zdobycie pierwszych punktów w sezonie 2020. Zwłaszcza że George Russell długo plasował się w okolicach dziesiątego miejsca. Brytyjczyk spadł jednak na koniec stawki po słabym restarcie, gdy trzeba było wznowić wyścig po czerwonej fladze wywołanej wypadkiem Lance'a Strolla.

Wprawdzie Russell był w stanie wyprzedzić Romaina Grosjeana, ale na dogonienie Sebastiana Vettela czy Kimiego Raikkonena zabrakło mu czasu. - Mam złamane serce. Zespół ciężko pracował. Byliśmy na dziewiątym miejscu w pewnym momencie. Wszystko było pod kontrolą i wydawało się, że sprawa punktów jest załatwiona - stwierdził 22-latek w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

- Bolid był świetny. Miałem tempo na poziomie Vettela czy Leclerca na tej samej oponie. Czerwona flaga po wypadku Strolla sprawiła, że wszystko poszło do kosza. Miałem kiepski start i nie wiem dlaczego, bo pod względem procedur i zachowania na starcie wszystko zrobiłem jak należy - dodał Russell.

Zdaniem kierowcy Williamsa, jego zespół w pełni zasłużył na to, by opuścić GP Toskanii z punktami. - Efekt końcowy jest rozczarowujący. Zasłużyliśmy na jakąś zdobycz i powinna być nasza. Dwie czerwone flagi w jednym wyścigu to coś śmiesznego - stwierdził młody Brytyjczyk.

Nie był to pierwszy raz, gdy Russell notował słabe starty. Brytyjczyk niemal od samego początku swojej przygody z F1 nie imponuje refleksem, co było widać w sytuacjach, gdy Robert Kubica regularnie wyprzedzał go na pierwszych metrach.

Sam Russell twierdzi jednak, że na starcie robi wszystko jak należy. - Przyjrzeliśmy się już procedurze startowej. W trakcie jej trwania trzeba osiągnąć określony procent, ja to zrobiłem. Musimy zatem przeanalizować, co jest nie tak. Czy to kwestia masy bolidu, czy może opony nie były wystarczająco dogrzane na start. Ćwiczyłem starty przez 10 minut, zanim doszło do wznowienia wyścigu. Puściłem sprzęgło chyba ze 100 razy w ciągu tych dwóch godzin. I za każdym razem byłem w granicach 2-3 proc. od celu, czyli nie było problemu - podsumował Russell.

Czytaj także:
Aston Martin kusi Adriana Neweya
Lewis Hamilton znów szokuje. "Aresztujcie ich"

Źródło artykułu: