Mugello to jeden z pięciu nowych obiektów w tegorocznym kalendarzu Formuły 1, który został mocno zmodyfikowany wskutek pandemii koronawirusa. Obiekt należy do Ferrari, a organizację imprezy jednorazowo wsparł rząd Toskanii. Królowa motorsportu pojawiła się na Mugello po raz pierwszy - dotąd tor słynął z organizacji wyścigów MotoGP.
GP Toskanii okazało się być pełne emocji, o czym świadczyć mogą dwie czerwone flagi i szereg sensacyjnych rozstrzygnięć. Sama charakterystyka obiektu spodobała się kierowcom F1 na tyle, że nie wyobrażają oni sobie kalendarza sezonu 2021 bez Mugello. I tutaj pojawia się problem, bo właściciel królowej motorsportu planuje właśnie kalendarz przyszłorocznej rywalizacji i ma on być zbliżony do tego, co pierwotnie zaplanowano na rok 2020.
- Pokochałem ten tor. Nie wiem, jakie ściganie zaoferowaliśmy kibicom, ale to jeden z trudniejszych torów dla kierowców. Jest bardzo szybki, a przy tym fantastyczny. Nie uważam przy tym, aby był zbyt niebezpieczny - powiedział Lewis Hamilton, którego cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czas się dla niej zatrzymał. Piękna tenisistka
Mugello w ubiegły weekend dało się we znaki kilku kierowcom. Wiele zakrętów na tym obiekcie wysypanych jest żwirem, przez co wystarczył minimalny błąd, aby Lando Norris zakończył jedną z sesji w ścianie. Poważny wypadek zanotował Lance Stroll, którego bolid również wpadł w żwir. Tyle że najprawdopodobniej wcześniej z jego koła zaczęło schodzić powietrze i to była bezpośrednia przyczyna incydentu.
- To jest oldschoolowy tor. Mamy trochę żwiru, co dodaje mu uroku. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł, by to zmienić. Bardzo chciałbym tu wrócić - dodał Hamilton.
Podobnie sprawę widzi Charles Leclerc z Ferrari. - Cały weekend bardzo mi się podobał. Chciałbym, aby Mugello zapisało się na stałe w kalendarzu F1. Mógłby to być wyjątkowy wyścig, pełen czerwonych flag i włoskich fanów. Przed GP Toskanii byłem trochę sceptyczny, co do manewrów wyprzedzania na tym obiekcie, ale się okazało, że nie było tak źle - skomentował Leclerc.
Może się jednak okazać, że koronawirus wpłynie na kształt kalendarza F1 również w sezonie 2021, bo na razie nie zanosi się na to, aby pandemia COVID-19 miała wyhamować. Wówczas rozgrywanie wyścigów w takich krajach jak Meksyk czy Brazylia znów stanie pod znakiem zapytania, na czym skorzystać może m.in. włoskie Mugello.
Czytaj także:
Hamilton przesadził. Śledztwo ws. napisu na jego koszulce
Ferrari nie chce szukać wymówek