Roger Benoit w piątek na łamach "Blicka" poinformował, że Kimi Raikkonen skorzystał z klauzuli w swoim kontrakcie i przekazał już Alfie Romeo, że będzie startować w tej ekipie w Formule 1 w sezonie 2021. Specjalna klauzula w umowie 40-latka miała wygasnąć 15 września, dlatego Raikkonen musiał określić się co do swojej przyszłości.
Tymczasem Raikkonen po kwalifikacjach do GP Rosji zaprzeczył plotkom. - Niczego jeszcze nie podpisałem - zadeklarował były mistrz świata F1, którego cytuje "Motorsport Week".
Raikkonen jest związany z Alfą Romeo od sezonu 2019. Fin przeszedł do stajni z Hinwil, bo zapowiadała ona walkę o czołowe pozycje w środku stawki F1. Tymczasem rzeczywistość okazała się dla szwajcarsko-włoskiej ekipy brutalna. Mimo ogromnych inwestycji, Alfa Romeo nie zrobiła kroku naprzód i w tej chwili znów plasuje się na ósmym miejscu w klasyfikacji F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
Dość powiedzieć, że kierowca z Finlandii dopiero przy okazji ostatniego GP Toskanii zdobył pierwsze punkty w sezonie 2020. Kwalifikacje do GP Rosji nie poszły po jego myśli i zakończył je na ostatniej pozycji.
- Męczyłem się na początku okrążenia kwalifikacyjnego, zblokowałem koła z przodu, przejechałem przez krawężnik i wykręciłem "bączka". Opony były wtedy za zimne, ale nic z tym nie zrobimy. Zrobiłem piruet i tyle. W momencie, gdy zblokowałem koła, wiedziałem już, że jest po kwalifikacjach dla mnie - dodał Raikkonen.
Jeśli ostatecznie Raikkonen pozostanie w Alfie Romeo na sezon 2021, to w tym zespole w roli etatowego kierowcy w przyszłym roku nie zobaczymy Roberta Kubicy. Ekipa z Hinwil jedno miejsce w bolidzie musi bowiem zachować dla podopiecznego Ferrari. W przyszłym roku ma je zająć Mick Schumacher.
Czytaj także:
Stefano Domenicali oficjalnie szefem Formuły 1
Koniec nadziei Roberta Kubicy w F1