Zaplanowanie GP Eifel na połowę października okazało się niezbyt mądrym posunięciem szefów Formuły 1. Jeszcze przed weekendem synoptycy ostrzegali, że kierowcom F1 przeszkadzać będą niskie temperatury oraz opady deszczu. W piątek okazało się, że dodatkowo w okolicach toru Nurburgring pojawiła się gęsta mgła.
Jako że z powodu ciężkiej mgły nie mógł wystartować helikopter medyczny, to do skutku nie doszło poranna sesja treningowa. W godzinach popołudniowych sytuacja nie uległa zmianie. Sędziowie po raz kolejny przekładali moment podjęcia wiążącej decyzji, aż po godz. 16 ogłosili, że wyjazd z alei startowej nie zostanie już otwarty. Było to równoznaczne z zakończeniem treningu.
O ile warunki na torze nadawały się do jazdy, bo nie znajdowało się na nim zbyt dużo, o tyle regulamin F1 jasno określa zasady transportu do szpitala w razie jakiegokolwiek wypadku. Przepisy wymagają, aby jakikolwiek środek transportu był w stanie dotrzeć do szpitala w 20 minut. Jako że helikopter nie mógł wystartować, to sędziowie nie mieli wyboru.
Odwołanie obu piątkowych sesji treningowych F1 to spory kłopot dla zespołów i kierowców. Przystąpią oni do sobotniego treningu i kwalifikacji bez jakichkolwiek danych. Oczywiście pod warunkiem, że pogoda pozwoli na ich rozegranie.
Czytaj także:
Lewis Hamilton zmartwiony koronawirusem w Mercedesie
Kimi Raikkonen zaprzecza plotkom o kontrakcie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW