Umowa na organizację GP Brazylii na torze Interlagos wygasa z końcem sezonu 2020 i raczej nie zostanie przedłużona. Kontrakt został bowiem podpisany przez Berniego Ecclestone'a i na jego mocy działacze mogli organizować wyścig Formuły 1 za darmo. Taki prezent Brazylijczykom dał Ecclestone na chwilę przed sprzedażą F1 amerykańskiej spółce Liberty Media.
Obecnie Amerykanie chcą GP Brazylii w Rio de Janeiro. Tamtejsze władze zamierzają wybudować tor w dzielnicy Deodoro w pobliżu dawnej bazy wojskowej, gdzie powstało już szereg budowli z myślą o igrzyskach olimpijskich w 2016 roku.
Problem polega na tym, że budowa toru wyścigowego wiązać się będzie z wycinką sporej części lasu Comboata. To nie podoba się nie tylko brazylijskim ekologom, ale też Lewisowi Hamiltonowi. Brytyjczyk ostatnio głośno wyrażał swój sprzeciw.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: efektowne "nożyce" piłkarza Barcelony. Trafił idealnie
- Nie znam szczegółów tej inwestycji i słyszałem, że ma być to zrównoważona inwestycja, ale najbardziej zrównoważone byłoby ocalenie drzew i brak ich wycinki - mówił Hamilton.
Na słowa Hamiltona szybko zareagowali przedstawiciele firmy Rio Motorpark, która stoi za budową obiektu w Rio de Janeiro. - Nie są prawdziwe wszelkie informacje, że wskutek naszej inwestycji dojdzie do szkód w środowisku. Opracowaliśmy solidny program działań rekompensujących i łagodzących skutki budowy toru - przekazał "Guardianowi" rzecznik prasowy brazylijskiej firmy.
- Budowa toru w tym miejscu to też tysiące miejsc pracy i pozytywny wpływ na lokalną gospodarkę - dodał.
Rio Motorpark chce w miejsce wyciętych drzew w Comboacie dokonać zasadzeń w innych częściach Rio de Janeiro. Ekolodzy nie wierzą jednak w zapewnienia tej firmy. Na dodatek zniszczenia naturalnego obszaru lasu Comboata będą nieodwracalne.
Czytaj także:
Lewis Hamilton przeciwieństwem Michaela Schumachera
Czerwona strefa w Portugalii