F1. Romain Grosjean popiera pokazywanie powtórek z wypadków. "Zawsze można się z tego czegoś nauczyć"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean (w środku)
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean (w środku)

Romain Grosjean nie widzi nic złego w tym, że Formuła 1 pokazała multum powtórek z jego wypadku w GP Bahrajnu. Francuz podkreślił, że każda tego typu sytuacja może służyć za materiał naukowy dla innych.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilku dni w Formule 1 trwa dyskusja na temat tego, czy w razie poważnych wypadków, powinno się prezentować szereg powtórek. To konsekwencja zdarzeń z GP Bahrajnu, gdy incydent z udziałem Romaina Grosjeana pokazywano raz za razem.

Najgłośniej przeciwko ciągłym powtórkom z poważnych wypadków protestował Daniel Ricciardo. Kierowca Renault mówił o "zażenowaniu" i "wstydzie". Spotkał się nawet z szefami F1, by omówić zachowanie w tego typu sprawach w przyszłości.

- Widziałem się z żoną Romaina i ona doceniła moje komentarze w tej sprawie. To wszystko, czego potrzebowałem w tej sytuacji - powiedział Ricciardo.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"

Jednak sam zainteresowany nie widzi nic złego w powtórkach telewizyjnych. - Nie widziałem jeszcze nagrań z pokładu mojego bolidu, ale chcę je obejrzeć. Zawsze można się czegoś nauczyć w tej sytuacji. Możemy się dowiedzieć, jak zachowuje się kierowca w chwilach grozy - powiedział Grosjean w "L'Equipe".

Kierowca Haasa stara się jednak zrozumieć argumenty drugiej strony. - Wiem, że niektórym te powtórki przeszkadzały. Chociażby Kevin Magnussen martwił się, że chociaż wyszedłem z bolidu i stoję na własnych nogach, to mogę mieć obrażenia wewnętrzne - dodał Grosjean.

- Nawet teraz, po kilku dniach, ten wypadek wygląda szalenie. Gdybym obejrzał powtórkę w telewizji, to bym pomyślał, że kierowca w środku tego bolidu nie żyje. Dlatego powtórki są ważne, bo pomagają ludziom zrozumieć całą sytuację. Dzięki temu wiedzą, że to nie był sen, że to wydarzyło się naprawdę. Dobrze jest widzieć, że nawet jeśli ktoś się pali, to może przeżyć - podsumował 34-latek z Francji.

Czytaj także:
Głośny transfer z Ferrari do Haasa
Pogorszył się stan Lewisa Hamiltona

Źródło artykułu: