Simone Resta to doświadczony inżynier. Był głównym projektantem Ferrari w latach 2014-2018, po czym odszedł do Alfy Romeo, co było związane z faktem, że oba zespoły podpisały umowę o sojuszu i ścisłej współpracy. Włoch nie cieszył się jednak zbyt długo pracą w roli dyrektora technicznego Alfy Romeo, bo ponownie potrzebowała go macierzysta firma.
Problemy z bolidem w roku 2019 skłoniły Ferrari do namówienia Resty do powrotu do Maranello. Tym samym Włoch, który po raz pierwszy we włoskiej fabryce pojawił się w roku 2001, ponownie zaczął być odpowiedzialny za czerwony bolid.
Jednak już od 1 stycznia 2021 roku Resta przeniesie się do Haasa, porzucając obecne stanowisko szefa rozwoju podwozi Ferrari. Transfer inżyniera powiązany jest z zacieśnianiem relacji obu firm. Amerykański zespół od lat korzysta z silników włoskiej produkcji, a od sezonu 2021 dodatkowo da szansę występów w swoim bolidzie podopiecznemu Ferrari - Mickowi Schumacherowi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką
Jak poinformowało Ferrari, stanowisko szefa rozwoju podwozi zajmie Enrico Cardile. Pozostałe departamenty w fabryce w Maranello pozostają bez zmian - Enrico Gualtieri nadal będzie szefować działowi odpowiedzialnemu za silniki, a Laurent Mekies pozostanie dyrektorem sportowym Ferrari.
- Odejście Simone to kolejny krok w procesie ciągłej ewolucji działu technicznego Ferrari. Dziękujemy mu za dotychczasowe wysiłki i pracę na rzecz zespołu. Teraz będzie odgrywał znaczącą rolę w zespole, który potwierdził swoje długoterminowe zaangażowanie w F1 - powiedział Mattia Binotto, szef Ferrari.
Haas jest obecny w F1 od roku 2016. Amerykanie od początku blisko współpracują z Ferrari, kupując u Włochów szereg części. Od kolejnego sezonu relacje obu firm mają być jeszcze bliższe. Ma to być sposób na wyjście Haasa z kryzysu - ekipa ostatni sezon F1 zakończyła na dziewiątym miejscu w klasyfikacji konstruktorów. W obecnej kampanii ponownie jest przedostatnia w F1.
Czytaj także:
Ferrari reaguje na testy Alonso i Kubicy
Dochodzenie ws. wypadku Grosjeana. "Cud na pustyni"