Była połowa 2017 roku, gdy świat obiegła informacja, że Robert Kubica ponownie zasiadł za kierownicą bolidu Formuły 1. Do prywatnych jazd Polaka doszło na torze w Walencji, gdzie dostał do dyspozycji starszy bolid Renault. Początkowo w doniesienia włoskich mediów na temat jazd Kubicy nie chciał nikt wierzyć.
Renault zorganizowało jazdy Kubicy, mając w pamięci dobrą współpracę z krakowianinem w sezonie 2010. Inżynierowie, jak Alan Permane czy Bob Bell, byli zachwyceni Polakiem. Cyril Abiteboul mniej. Przed dekadą był on związany z francuską marką jako jej dyrektor wykonawczy. Wtedy nie współpracował bezpośrednio z Kubicą, ale jako szef ekipy w roku 2017 musiał zaakceptować pomysł testów.
Człowiek, który dał i zabrał nadzieję Kubicy
Z perspektywy polskich kibiców Abiteboul jawi się jako człowiek, który przyłożył cegiełkę do tego, że Kubica znów pojawił się w padoku F1. Testy z Renault w Walencji były przecież kamieniem milowym. Krakowianin pokonał ponad sto okrążeń starszym bolidem i nie miał złego tempa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
Aby upewnić się, co do jego zdolności fizycznych, później jazdy powtórzono i zabrano go na bardziej techniczny obiekt Paul Ricard. Tam Kubica znów udowodnił, że kontuzjowana ręka nie przeszkadza mu w jeździe bolidem F1. To wszystko doprowadziło do tego, że w sierpniu 2017 roku doszło do oficjalnego powrotu kierowcy z Polski do padoku F1. Kubica pojawił się na testach na węgierskim Hungaroringu.
- Początkowo to miał być test bez jakichkolwiek konsekwencji. Potem, im bardziej się przyglądaliśmy Robertowi, tym bardziej zaczynaliśmy myśleć o jego ewentualnym powrocie - mówił Abiteboul w rozmowie z "Autosportem" przed trzema laty.
Abiteboul jako szef Renault w F1 stał za tamtymi decyzjami. Aby zrozumieć jego motywację, należy się cofnąć do realiów ekipy z Enstone w roku 2017. Francuzi inwestowali coraz większe pieniądze i oczekiwali lepszych wyników. O ile Nico Hulkenberg je dostarczał, o tyle Jolyon Palmer już niekoniecznie. Brytyjczyk nie był w stanie pokonać Niemca, ale za to zapewniał Renault wsparcie sponsorskie.
- Nigdy nie nazwę Roberta Kubicy naszym planem B czy C. Główne pytanie brzmi, czy on jest w stanie wrócić do ścigania. Jeśli odpowiedź byłaby oczywista, to prawdopodobnie nikt by mnie właśnie o to nie pytał - mówił Abiteboul w sierpniu 2017 roku, gdy spekulowano, że Kubica może zająć miejsce Palmera w trybie natychmiastowym. Media raz za razem podawały, że na Kubicę czeka występ w sesji treningowej F1. Problemem miał być jednak kontrakt Palmera, którego zerwanie wiązało się z wypłaceniem pokaźnego odszkodowania.
W pewnym momencie Abiteboul się jednak zawahał. Wątpliwości związane z powrotem Kubicy do F1 i jego dyspozycją wzięły górę. Renault szukało opcji na zorganizowanie dodatkowych testów Polakowi, tak by mógł on poznać obecną generację bolidów, bo dodatkowe nabijanie kilometrów znacznie słabszą maszyną z 2011 czy 2012 roku nie miało sensu.
Ze względów regulaminowych takie testy nie były możliwe, więc flirt Kubicy z Renault zakończył się rozczarowaniem. Zwłaszcza że na horyzoncie pojawił się Carlos Sainz i to na transferze Hiszpana całą swoją uwagę skupił odchodzący szef zespołu z Enstone.
Błędy, jakie popełnił Abiteboul
Francuz wybrał Sainza, choć jego transfer wiązał się z pewnymi wątpliwościami, ale zupełnie innymi niż w przypadku Kubicy. Hiszpan należał bowiem do stajni Red Bull Racing i był jedynie wypożyczony do Renault na końcówkę sezonu 2017 i całą kolejną kampanię. Abiteboul kreślił narrację, że stawia na Sainza, bo to kierowca z przyszłością, na którego zespół postawi w perspektywie długoterminowej.
Tamta decyzja naznaczyła losy Kubicy i Abiteboula. Polak "wpadł" w objęcia Williamsa i ostatecznie wrócił do F1, ale za kierownicą znacznie gorszej maszyny, która nie dała mu szans na zaprezentowanie swojego potencjału. Szef Renault za to zrozumiał, że nie może być pewny pozostania Sainza w ekipie, bo Red Bull celowo grał na czas i nie deklarował się ws. przyszłości Hiszpana.
Zagrywki "czerwonych byków" wokół Sainza były próbą odegrania się na Abiteboulu i Renault. W tamtym okresie Red Bull korzystał z silników francuskiego producenta i coraz częściej narzekał na awaryjność jednostek, niesprawiedliwe traktowanie i niewywiązywanie się z obietnic.
Doszło nawet do tego, że Cyril Abiteboul zaczął się publicznie kłócić z Christianem Hornerem, szefem Red Bulla. Padały słowa, które pod względem PR-owym były fatalne dla tak poważnej marki jak Renault. Dopełnieniem tej awantury był transfer Daniela Ricciardo. Szef Renault zadał cios rywalowi zabierając mu kierowcę, który został skuszony pokaźną podwyżką. Red Bull za to porzucił silniki Francuzów i postawił na Hondę.
Transfer Ricciardo przed sezonem 2019 był też przyznaniem się do błędu ws. Sainza. "Kierowca z przyszłością" okazał się być zawodnikiem na ledwie jedną kampanię. Inna kwestia, że pod względem wyników Hiszpan też nie rzucał na kolana i nie był w stanie zdystansować Hulkenberga.
Inwestycje w fabrykę, ale i rozczarowanie
O losie Abiteboula zadecydowały wydarzenia z ostatnich dwóch sezonów F1. Ricciardo został ściągnięty do ekipy perspektywą walki o podia, a najpóźniej w roku 2021 zespół miał włączyć się do walki o zwycięstwa i tytuł. Australijczyk przeżył jednak rozczarowanie. W sezonie 2019 Francuzi znów notowali mnóstwo awarii i progresu w wynikach nie było widać.
Efekt był taki, że jeszcze przed startem sezonu 2020 kierowca z Australii podjął decyzję, że nie będzie przedłużać umowy z Renault i zagwarantował sobie transfer do McLarena. To był kolejny cios dla Abiteboula, który jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej mówił, że wraz z Ricciardo francuska marka wróci na szczyt F1.
Nawet jeśli odejście Ricciardo doprowadziło do tego, że Francuzi usiedli do rozmów z Fernando Alonso i nakłonili Hiszpana do powrotu do F1, to znów musieli sięgać po plan B i inne rozwiązanie. Sezon 2020 przyniósł wprawdzie pierwsze podium Renault w F1 od czasów Kubicy, ale żadna ze stron nie mogła już zrobić kroku wstecz.
Abiteboul na przestrzeni lat zrobił dużo dobrego dla Renault, bo jednak zaczynał z poziomu niemal zerowego, bo Francuzi po kilku latach nieposiadania zespołu w F1 musieli zainwestować w fabrykę spore środki. Poprawa rezultatów przychodziła jednak wolniej niż oczekiwano. Realizację pewnych celów trzeba było przesuwać w czasie.
Być może najlepszą i najważniejszą decyzją Abiteboula w okresie rządów w Renault było ściągnięcie do firmy Marcina Budkowskiego. Uznanego inżyniera, który był szefem działu technicznego FIA. To jemu powierzono zadanie polegające na rekrutacji nowych pracowników i przeprowadzeniu zmian w strukturach fabryk Renault. Nie powinno zatem dziwić, że coraz częściej to Budkowskiemu zaczęto przypisywać zasługi w związku z poprawą formy ekipy.
Abiteboul odszedł z Renault w połowie drogi. Nowy sezon ma przynieść walkę o podia, a kampania 2022 to celowanie w tytuł mistrzowski. Jeśli tak się stanie, to śmietankę z tego sukcesu spijać będzie już ktoś inny. Dlatego Francuza najpewniej boli to, że żegna firmę właśnie teraz.
Czytaj także:
Wyścigi F1 w Australii i Chinach przełożone
Obowiązkowe szczepienia dla kierowców w F1?