Joe Biden już oficjalnie objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych i rozpoczął rządy w Białym Domu. Zaprzysiężenie 78-latka śledził Lewis Hamilton, który bardzo często zabiera głos w sprawach społecznych. Tak też stało się w środowy wieczór.
"To historyczny dzień w USA. Niesie tak wiele nadziei na przyszłość. To jest przykład różnorodności w rządzeniu, który mam nadzieję, że będzie miał odzwierciedlenie w różnych branżach i rządach. Gratulacje dla Joe Bidena i Kamali Harris. Powodzenia" - napisał aktualny mistrz świata Formuły 1 w wiadomości skierowanej do Joe Bidena.
Wpis Lewisa Hamiltona nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę jak mocno zaangażował się on w walkę z rasizmem. Po wybuchu ruchu Black Lives Matter kierowca Mercedesa nawoływał cały świat Formuły 1, by sprzeciwiał się nietolerancji. Za jego sprawą wystartowała kampania #WeRaceAsOne. Każdy wyścig F1 w sezonie 2020 był też poprzedzony krótką manifestacją przeciwko rasizmowi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Paulina Piątek na rajskich wakacjach. Widoki zachwycają
Z tego też powodu 36-latkowi było nie po drodze z Donaldem Trumpem. Hamilton w ostatnich miesiącach kilkukrotnie starł się z byłym już prezydentem Stanów Zjednoczonych, atakując go na Twitterze i zarzucając mu brak reakcji na wydarzenia w kraju i brutalność policji względem czarnoskórych.
- Zabójstwo George'a Floyda wywołało we mnie ogrom emocji. Zobaczenie z bliska ruchu Black Lives Matter, wyjazd do Londynu i wzięcie udziału w proteście tego środowiska było dla mnie chwilą, której nigdy nie zapomnę - powiedział w jednym z wywiadów Hamilton w BBC Radio.
Aktualny mistrz świata F1 założył też przed paroma miesiącami organizację o nazwie Komisję Hamiltona, która ma wspierać osoby ze środowisk wykluczonych i starać się o to, by przedstawiciele różnych mniejszości nie byli dyskryminowani. Dlatego dla Brytyjczyka tak ważne jest to, że Kamala Harris została wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.
Harris jest pierwszą kobietą i osobą czarnoskórą na stanowisku wiceprezydenta.
Czytaj także:
Pojawiła się idealna opcja dla Roberta Kubicy
Russell zniszczył plany Hamiltona